Midway raz jeszcze

Edward Kabiesz

|

GN 45/2019

publikacja 07.11.2019 00:00

Reżyser zrezygnował z banalnych wątków melodramatycznych, z jakimi mieliśmy do czynienia w dotychczasowych produkcjach na temat wojny na Pacyfiku.

Woody Harrelson  jako admirał Nimitz, autor planu bitwy  o Midway. Woody Harrelson jako admirał Nimitz, autor planu bitwy o Midway.
Monolith Films

Czy widzowie chcą jeszcze oglądać wojenne supergiganty? Czy sukces komercyjny „Dunkierki”, filmu, który zresztą daleko odszedł od konwencjonalnych produkcji poświęconych II wojnie światowej, był wyjątkiem? Wkrótce się przekonamy, bo na ekrany naszych kin wchodzi kolejna amerykańska superprodukcja podejmująca temat wojny z Japonią.

Podobnych filmów powstało w USA sporo, co zresztą nie dziwi, gdyż po raz pierwszy w swojej historii Stany Zjednoczone zostały zaatakowane na własnym terytorium. Szok, jaki wywołał atak na Pearl Harbor, można chyba porównać tylko z tym, co zdarzyło się 11 września 2001 roku, kiedy terroryści zniszczyli World Trade Center. W tym ostatnim ofiar, zarówno śmiertelnych, jak i rannych, było o wiele więcej.

„Tora! Tora! Tora!”, „Bitwa o Midway”, „Pearl Harbor” czy „Listy z Iwo Jimy” to najgłośniejsze z dotychczasowych filmów poświęconych wojnie na Pacyfiku. Swoją wersję wojennych zmagań nakręcili również Japończycy w filmie „Burza nad Pacyfikiem”, gdzie w roli kontradmirała Yamaguchi wystąpił Toshirō Mifune.

Emmerich nie kombinuje

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.