Zielone światło z Rosji

Jacek Dziedzina

|

GN 45/2019

publikacja 07.11.2019 00:00

Jednym ze skutków wiary w „koniec historii” było przekonanie, że wraz z upadkiem ZSRR skończyło się wspieranie przez Moskwę zachodnich ruchów „ekologicznych”. Nic bardziej złudnego: imperium upadło, ale interesy zostały.

Przekop Mierzei Wiślanej próbują sabotować aktywiści ruchów ekologicznych, także tych wspieranych przez Rosję. Przekop Mierzei Wiślanej próbują sabotować aktywiści ruchów ekologicznych, także tych wspieranych przez Rosję.
Wojciech Stróżyk /REPORTER/east news

Gdy przekop Mierzei Wiślanej, jeden z najbardziej strategicznych projektów dla bezpieczeństwa i suwerenności polskiej żeglugi, wszedł z fazy planowania do etapu wykonania, było kwestią czasu, kiedy organizacje ekologiczne (a przynajmniej tak się określające) podniosą alarm.

Nic nowego

Tym razem jako pierwsi głos zabrali belgijscy europosłowie z partii Ecolo, którzy wystąpili do Komisji Europejskiej, by zainterweniowała w sprawie rozpoczętej inwestycji. Inicjatywa wyszła wprawdzie od jednej z polskich organizacji, której celem jest zablokowanie budowy kanału, ale trafiła na podatny grunt u belgijskich kolegów. Może być tak, że to zamieszanie wokół Mierzei Wiślanej jest tylko efektem szczerego przekonania działaczy tych ruchów. Tak się jednak składa, że to ewentualne szczere przekonanie idzie w parze z równie szczerym przekonaniem Rosjan, że polska inwestycja uderza w ich interesy. A Moskwa przez długie dekady wyspecjalizowała się we wspieraniu, a nieraz inicjowaniu zachodnich ruchów ekologicznych, których głównym zadaniem miało być sabotowanie różnych przedsięwzięć przemysłowych czy infrastrukturalnych, zagrażających nie tyle środowisku naturalnemu, ile interesom energetycznym i politycznym Kremla. Nie wiedzieć dlaczego niektórzy uznali, że wraz z upadkiem ZSRR temat przestał być aktualny. Tymczasem „ekologia” pozostaje i dziś jednym z ważniejszych obszarów aktywności rosyjskiej agentury na Zachodzie. Nawet były sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen przyznał kiedyś: „Rosjanie jako element swojej wyszukanej polityki dezinformacyjnej traktują aktywne zaangażowanie się w działalność tzw. ekologicznych organizacji pozarządowych działających przeciwko gazowi odkrywkowemu, aby zachować energetyczną dominację Rosji”. Rasmussen mówił to na podstawie informacji wywiadowczych, jakie uzyskały państwa NATO. Kiedy więc ktoś głośno krzyczy, że dany projekt, ewidentnie korzystny dla bezpieczeństwa i suwerenności państwa, stanowi zagrożenie dla „stosunków wodnych” czy innych „migracji żab”, to – nie lekceważąc potencjalnych skutków dla środowiska – spontanicznie rodzi się podejrzenie, że sprawa może mieć drugie dno. Bo choć bywa i tak, że ekologiczna krytyka pewnych projektów przypadkowo pokrywa się z interesami Rosji, to jednocześnie tradycja aktywności zielonych ramion Moskwy na Zachodzie jest dosyć długa. A to oznacza naturalne wyczulenie na takie akcje jak próba zablokowania przekopu Mierzei Wiślanej przez belgijskich aktywistów.

Dostępne jest 27% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.