Ukrywane

Film „Nieplanowane” pokazuje brutalność biznesu aborcyjnego wobec kobiet.

Jakub Jałowiczor Jakub Jałowiczor

Aborcyjny biznes opiera się na kłamstwie. Kłamstwem była historia rzekomo zgwałconej Jane Roe (czyli Normy McCorvey). Łudząco podobne kłamstwa rozpowszechniano w sprawie „Agaty” z Lublina czy Pauliny Ramirez Jacinto z Meksyku. Kłamstwem są opowieści o tym, że „płód nic nie czuje” i te o „bezpiecznym dla kobiety zabiegu”. Można oczywiście być zwolennikiem aborcji, doskonale zdając sobie sprawę, czym ona jest – są w końcu lekarze aborcjoniści – ale to z pewnością rzadsze niż wiara w przemawiający do wyobraźni mit.

Właśnie dlatego film „Nieplanowane” może przynieść wiele dobrego. Wyświetlana od kilku dni w polskich kinach opowieść o byłej dyrektor przychodni aborcyjnej Abby Johnson bazuje na prawdziwych zdarzeniach i pokazuje niemal wszystko to, co aborcjoniści próbują ukryć. Nie chodzi tylko o brutalność samego zabijania poczętego dziecka. Istotne jest i to, jak bezwzględnym wobec klientek biznesem jest działalność sprzedawana jako pomoc kobietom. Komplikacje po aborcji, unikanie odpowiedzialności za błędy medyczne czy zwykłe wyciskanie pieniędzy z pacjentek – wszystko to dzieje się nie w mitycznym podziemiu, ale w legalnych i dotowanych przez państwo przychodniach. Autorom filmu udało się to przekonująco pokazać. Między wierszami można zresztą wyczytać, że nadużycia, które  pokazano, to jeszcze nie wszystko.

Nie chcę zbytnio zdradzać treści filmu, ale wynika z niego i to, że modlitwa prolajferów za kobiety rozważające aborcję ma dużo większe znaczenie, niż można by przypuszczać. Los przychodni, w której pracowała Abby Johnson, demaskuje jeszcze jedno kłamstwo, i to takie, w które łatwo mogą uwierzyć nawet obrońcy życia. Tym kłamstwem jest przekonanie, że aborcja musi wygrać. Nie musi i nie wygra.