Dzień niekanonizowanych świętych. Takich, jak ten heros

Jarosław Dudała Jarosław Dudała

publikacja 01.11.2019 08:00

Choć jego historia życia jest wprost heroiczna, jezuita o. Wojciech Męciński nie doczekał się dotąd wyniesienia na ołtarze. Może więc nie od rzeczy będzie go wspomnieć w dniu Wszystkich Świętych.

Dzień niekanonizowanych świętych. Takich, jak ten heros Wojciech Męciński, jezuita pochodzący z Osmolic pod Lublinem, zginął śmiercią męczeńską 23 marca 1643 r. w Nagasaki. Był pierwszym Polakiem na ziemi japońskiej jezuici.pl

Wojciech Męciński herbu Poraj urodził się w 1598 r. w majątku Osmolice, niedaleko Dęblina. Będąc pod wrażeniem chrztu Wojciecha, jego ojciec - kalwinista zdecydował się przejść na katolicyzm. Młody szlachcic studiował najpierw w Krakowie i w Padwie, po czym wstąpił w Rzymie do Towarzystwa Jezusowego. Już wtedy marzył, że będzie misjonarzem w Japonii i przy grobie św. Stanisława Kostki prosił o dar męczeństwa. Nie odwiodło go od tego odziedziczenie rodzinnego majątku. Występując wbrew woli rodziny, zapisał go krakowskiemu kolegium jezuitów. Musiała to być niezła fortuna, skoro generał jezuitów uznał Polaka za drugiego fundatora kolegium - obok samego króla Zygmunta III Wazy.

Męciński wrócił potem do Rzymu, a stamtąd wyjechał do Portugalii. Otrzymał święcenia kapłańskie i zgodę na wyjazd na misje do Japonii. Pisał wtedy do generała jezuitów: „Za łaską Bożą i pomocą Matki Boskiej jestem tak wesoły i zadowolony z mojego powołania do Japonii, że nie zmieniłbym go za żadne szczęście świata”.

Okazało się jednak, że raz jeszcze musi wrócić do Polski, by stawić czoła krewnym kwestionującym jego darowiznę na rzecz zakonu.

Po załatwieniu tych spraw wrócił do Portugalii, gdzie wsiadł na statek płynący do Indii. Burze rzucały jednak żaglowcem po Atlantyku od Zatoki Gwinejskiej po wybrzeża Brazylii. W końcu musiał on wrócić do Portugalii. Męciński pisał potem:

„Nie brakło nam sposobności, aby się ćwiczyć w cnocie, usługując zapowietrzonym, słuchając spowiedzi chorych pokrytych wrzodami i przy upale słońca równikowego przed śmiercią robactwem toczonych. Dwieście osób umarło na obydwu okrętach. Gdy im usługiwałem z obowiązku miłości, sam też nabawiłem się febry, a za przybyciem do Portugalii spuszczono mię sznurami z okrętu i na barkach ludzkich przyniesiono do łóżka.”

Po dwóch latach Polak znów wyruszył na wschód. Korzystając z wiedzy medycznej, leczył chorych w Indiach. Dotarł potem do Wietnamu, do Malakki i Macao. Tam wsiadł na statek płynący do Japonii, ale jednostka ta została uprowadzona przez Holendrów i jezuita znalazł się w więzieniu na Tajwanie (ówczesnej Formozie). Tam leczył współwięźniów tak skutecznie, że zdrowie swego syna powierzył mu holenderski gubernator. I jego udało się wyleczyć. Poprawiło to dolę więźniów. Męciński został wysłany na Jawę i do Wietnamu, gdzie udało mu się zbiec i popłynąć do Macao. Podtrzymywał chęć wyruszenia do Japonii, ale jezuiccy przełożeni - wiedząc o krwawych prześladowaniach chrześcijan w Kraju Kwitnącej Wiśni - wysłali go na misje do Kambodży.

Sytuacja zmieniła się dopiero w 1641 r., gdy z Japonii dotarła wieść o wymuszonej torturami apostazji przełożonego jezuitów w tym kraju Krzysztofa Ferreiry. Jego postać w filmie Martina Scorsese pt. "Milczenie" zagrał  Liam Neeson. Zakonny wizytator Antonio Rubino postanowił popłynąć do Japonii, by wesprzeć tamtejszych wierzących. Być może chodziło o to, by męczeńską śmiercią dać im świadectwo wiary, nadwątlonej przez odstępstwo Ferreiry. Rubinowi towarzyszyło kilku ochotników, w tym Wojciech Męciński.

Do swej siostry Zofii napisał on:

„Ostatni ten list piszę do W.M., gdyż już Pan móy wzywa na krzyż swóy, gdzie jako w nim ufam, za trzy albo cztery niedziele skończę życie w rękach katowskich dla wyznawania wiary Jego świętej […]. Aleć to już dawnom pragnął, jeszcze będąc w Polszcze, pamiętasz W.M. Miło mi dla Pana mego, choć okrutnie umrzeć, który pierwej dla mnie tak srodze na Krzyżu zmarł”.

Krótko po wylądowaniu w Japonii jezuici zostali uwięzieni i poddani torturom w celu wymuszenia apostazji. Brał w tym udział były już jezuita Krzysztof Ferreira. Męki odbywały się co drugi dzień, od końca sierpnia 1642 r. do 16 marca 1643 r. - w sumie 105 razy. Była to tzw. tortura wody. Trzewia jezuitów zalewano wodą, a potem wkładano ich między dwie deski i chodzono po nich aż cała woda wypłynęła na zewnątrz. Gdy to nie dało efektu, więźniów wywieziono do Nagasaki. Tam powieszono ich do góry nogami, z głową w dole z odchodami. Nacinano im skórę na głowie, by nie doznali wylewu krwi do mózgu, ale umierali powolną, bolesną śmiercią, od której mogli się wybawić, dając nieprzywiązaną ręką znak, że wyrzekają się Chrystusa. Jako pierwszy skonał Japończyk Tomasz, dwa dni później o. Rubino, a  po siedmiu dniach kaźni 23 marca 1643 r. zmarł o. Wojciech Męciński. Ostatni list do Rzymu podpisał: „skazany na śmierć dla Chrystusa”. Trzej inni jezuici - mimo tortur - nie umierali. Zdjęto więc z nich powrozy i ścięto.

Co ciekawe, dziewięć lat później 74-letni już Krzysztof Ferreira przyznał się do Chrystusa i zginął od takich samych tortur, jakim kiedyś uległ, a od jakich zginęli o. Męciński i jego towarzysze. Tego jednak w filmie Scorsese już nie zobaczyliśmy. Ferreira umiera w nim śmiercią naturalną, choć pewien detal (krzyżyk w zastygłej dłoni) sugerował, że gdzieś w głębi Portugalczyk nadal wierzył w Pana Jezusa.

Dlaczego o. Wojciech Męciński nie został dotąd kanonizowany ani beatyfikowany, mimo że starania o to były podejmowane? Prawdopodobnie na przeszkodzie temu stanęły przeszkody polityczne. Najpierw były to XVII-wieczne wojny w Polsce, osłabienie państwa i rozbiory, a następnie kasata jezuitów. Później nie powiodły się też starania o. Włodzimierza Ledóchowskiego - Polaka, który od 1915 r. był generałem jezuitów.

W okresie krwawych prześladowań w Japonii apostazji pod wpływem tortur dokonało prawdopodobnie 8 jezuitów. Z tego przynajmniej część z nich odwołała ten akt i poniosła za to śmierć. Dla pełnego obrazu trzeba dodać, że w latach 1590-1643 zamęczono w Japonii około stu członków Towarzystwa Jezusowego. Trzech z nich zostało kanonizowanych, 37 beatyfikowanych. Inni - wśród nich o. Wojciech Męciński - nie zostali dotąd wyniesieni na ołtarze. Może więc i ich wspominamy w Kościele w dniu Wszystkich Świętych.

Korzystałem z tekstów: