Stare i nowe wyzwania

Andrzej Grajewski

|

GN 43/2019

publikacja 24.10.2019 00:00

Po wyborach nic już nie będzie po staremu. Zjednoczona Prawica ma większość w Sejmie, opozycja dominuje w Senacie. Wiele istotnych rozstrzygnięć politycznych i społecznych jest ciągle przed nami.

Nowy ton debatom w parlamencie nadadzą przedstawiciele lewicy, którzy już zapowiadają ostrą walkę o aborcję na życzenie czy uznanie przez państwo związków homoseksualnych  za małżeństwa. Nowy ton debatom w parlamencie nadadzą przedstawiciele lewicy, którzy już zapowiadają ostrą walkę o aborcję na życzenie czy uznanie przez państwo związków homoseksualnych za małżeństwa.
Radek Pietruszka /PAP

Wybory stworzyły nową sytuację polityczną, chociaż nadal samodzielnie będzie rządził obóz Zjednoczonej Prawicy, który uzyskał w nich wsparcie, jakiego w III RP wcześniej nie miały inne ugrupowania. Jednak pomimo że przybyło mu ponad 2 mln wyborców, nie przełożyło się to na większą liczbę mandatów. Będzie miał ich teraz, podobnie jak w 2015 r. – 235. To skutek tego, że do parlamentu weszły mniejsze ugrupowania. Różnica jest taka, że Zjednoczona Prawica będzie nadal rządzić samodzielnie, gdyż wywalczyła swoje mandaty, a w 2015 r. nadwyżkę umożliwiającą samodzielne rządzenie zawdzięczała metodzie liczenia głosów. W obecnym składzie Sejm będzie jednak bardziej reprezentatywny i będzie lepiej odzwierciedlał rozkład sympatii politycznych Polaków.

Prawica mniej zjednoczona

Chociaż to partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) jest rdzeniem obozu rządzącego, większość parlamentarna składa się nie tylko z jej posłów, ale także reprezentujących Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry oraz Porozumienie Jarosława Gowina. W poprzedniej kadencji oba ugrupowania miały tylko kilku posłów i zgodnie z PiS współpracowały. Tym razem sytuacja jest inna. PiS wprowadził do Sejmu 199 posłów, a Solidarna Polska i Porozumienie po 18. Teoretycznie więc w ramach Zjednoczonej Prawicy mogłyby powstać trzy odrębne kluby poselskie, co oczywiście nie byłoby dobrym rozwiązaniem. Niemniej wzrost siły obu koalicjantów jest istotnym faktem politycznym. Jarosław Kaczyński musi się z tym liczyć, przystępując do rozmów o składzie rządu, Prezydium Sejmu i obsadzie najważniejszych komisji sejmowych. Dla ugrupowania rządzącego kluczowa jest odpowiedź na pytanie, dlaczego rządząc w komfortowej sytuacji gospodarczej, kiedy boom przeżywały wszystkie najważniejsze kraje Unii Europejskiej, kiedy zredukowano bezrobocie i przeprowadzono wielkie transfery społeczne, więcej wyborców opowiedziało się za opozycją. Ten problem dostrzegł prezes Kaczyński, mówiąc na spotkaniu powyborczym: „Czeka nas najpierw refleksja nad tym wszystkim, co się udało, o czym mówiliśmy, ale także nad tym, co się nie udawało i co spowodowało, że poważna część społeczeństwa jednak uznała, że nie należy nas popierać”.

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.