Ratlerek i lew

Marcin Jakimowicz

Zagłaskaliśmy Go, zrobiliśmy z Niego bezzębnego „misia przytulankę”, a książki o Nim ustawiliśmy na półce „rozwój osobisty”. A przecież jest On lwem, przy którym demon jest zwykłym ratlerkiem. 

Ratlerek i lew

W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, 
dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. 
Ef 6 16

    
Lubię słowo „położenie”. Nie można lepiej oddać naszej poziomej, horyzontalnej, leżącej, a czasem wręcz dennej kondycji. Ale nawet wówczas, jak zapewnia Paweł, tarczą wiary „możemy zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego”. Nie „niektóre”. Nie „większość”. Wszystkie.
Irytuje mnie przedstawianie „ciemniej strony mocy” jako równorzędnego Bogu partnera w walce duchowej. „Po rozbrojeniu Zwierzchności i Władz, jawnie wystawił je na widowisko, powiódłszy je dzięki Niemu w triumfie” ‒ wierzę w te słowa listu do Kolosan.
Nie ma żadnej równowagi sił! Z jednej strony barykady stoi ktoś, kogo Ezechiel określa słowami: „przestałeś istnieć na zawsze” (Ez 28, 19), archanioł, który był wprawdzie liderem uwielbienia, ale nie przeszedł próby pokory i zapętlił się w nienawiści, z drugiej jego Stwórca, Straszliwy Pan Zastępów, Jahwe Sabaoth.
Jest tylko jeden lew – Lew Judy. Diabeł ma być może świetny PR, ale jest przy Nim zwykłym ratlerkiem. Nie jest lwem: krąży jedynie „jak lew”. To wielka różnica!
Gdy wypowiadam imię „Jezus”, przypominam demonom ich miejsce w szeregu. „Jest łagodny i niebezpieczny” – pisał o Aslanie C. S. Lewis. 
Należymy do rodziny Tego, którego „oczy są jak płomień ognia” (Ap 1,14) Zagłaskaliśmy Go, zrobiliśmy z Niego bezzębnego „misia przytulankę”, a książki o Nim ustawiliśmy w Empikach na półce „rozwój osobisty”. A przecież „straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żywego”. (Hbr 10, 31). 
„Nic mnie nie obchodzą te wszystkie diabły w piekle. To one będą drżały przede mną! Często krzyczymy: «Och szatan! Szatan» zamiast wymawiać «Boże, Boże!» i przerażać tym diabła. Jestem pewna, że bardziej boję się tych, którzy boją się szatana niż szatana samego” – pisała Teresa Wielka. Co z tego, że już kiedyś ją cytowałem?