Światło w ciemności

Marek Jurek

|

GN 41/2019

publikacja 10.10.2019 00:00

Jak właściwie wszystko, co wydał Paweł Lisicki, „Nowa wspaniała przyszłość” to książka religijna.

Światło w ciemności

Oczywiście, na taką kwalifikację zżymać się, a może nawet oburzać będzie wielu odbiorców; ale tak właśnie jest. Satyra może być religijna, o czym znakomicie świadczą powieści Chestertona czy młodego Evelyna Waugha. Poza tym satyryczne jest przede wszystkim pierwsze opowiadanie, o dojściu obecnej opozycji do władzy, ale i ono wpisuje się w religijny charakter książki. Mówi bowiem nie tylko o rozpadzie cywilizacji, ale także – szczególnie w historii głównego bohatera – o wyrzeczeniu się tożsamości, której przecież nie zawdzięczamy sobie i która tak często jest dziełem Łaski. A historia, którą opowiada, też zawiera trop szczególny. Scenariusz tam opowiedziany jest mało prawdopodobny, ale możliwy. Rewolucja, która w Europie trwa (i którą różnie nazywamy – polityczną poprawnością, kontrkulturą śmierci czy wojną kulturową), dochodzi do fazy kolejnego przewrotu, tym razem w Polsce. Tak jak uderzyła po latach przygotowań, począwszy od przyjęcia Traktatu o Unii Europejskiej – w Irlandię, totalnie burząc dziedzictwo świętego Patryka i Éamona de Valery. I co ciekawe – choć przewrót ma charakter polityczny – opozycja (czyli obecna władza) jest w tym opowiadaniu właściwie nieobecna, pozostaje tłem. Opór stawiają tylko grupki „prawicowych ekstremistów”, więc ludzi spoza świata urzędowej polityki. Proces zaś (dokładnie tak, jak opisał rewolucję de Maistre) ma charakter metafizyczny, dzieje się sam, jego główni aktorzy bezwiednie odgrywają swoje role, nawet jeśli przez chwilę czują się bardzo „sprawczy”.

I rzecz druga – napędem rewolucji jest po prostu nienawiść: do porządku stworzenia i opisującej go kultury, do religii i rodziny, do narodu i Ojczyzny, do norm etyki i chroniących je autorytetów. Tą nienawiścią do realnie istniejącego społeczeństwa podszyta jest większość współczesnych ideologii, z gender, multikulturalizmem, „niedyskryminacją” na czele. A za swój główny przedmiot rewolucyjna nienawiść wybiera oczywiście chrześcijaństwo, w nim widzi główną przeszkodę. Wszystko to jest manifestacją metafizycznego zła, o którym tak często zapomina współczesna religijna refleksja nad kulturą i polityką. Istnieje bowiem nie tylko „pluralizm”. U podstaw najważniejszych dylematów współczesnego społeczeństwa jest po prostu dobro i zło. Niedoskonałość obrońców nie unieważnia dobra, oskarżycielski zapał nie usprawiedliwia zła. Dostrzeganie i rozróżnianie tych podstawowych jakości to najważniejsza kompetencja ludzi, którzy mają decydować za innych lub uczyć innych.

Ale książka Lisickiego nie ma bynajmniej perspektywy negatywnej. Kolejne opowiadania na różny sposób pokazują zasadnicze źródło katastrofy współczesnej kultury – brak wiary. To w tym kontekście pojawia się uparta pokusa – jak pisał św. Jan Paweł II – „budowania miasta ludzi bez Boga czy wprost przeciw Niemu” („Ecclesia in Europa”, 5). „Miasto” to tytuł jednego z opowiadań „Nowej wspaniałej przyszłości”. W mieście tym „pluralizm” osiąga taki poziom, że ludzie tracą zdolność wzajemnego porozumiewania się. Dzieje się coś podobnego jak w marksistowskiej utopii Nikołaja Marra – język zanika. Tyle że u Marra, wskutek „optymalizacji stosunków produkcji”, zanika język w ogóle, tymczasem w „Mieście” ludzie przestają mówić wspólnym językiem, bo język staje się atrybutem jednostki, tak jak „indywidualna płeć” genderystów. Zanik wiary w to, co powszechne, surrealistyczne przekonanie, że „fajka to nie fajka”, spowodował, że „człowiek nie tylko tracił kontakt z bliźnimi, ale i z samym sobą. Gubił pamięć i zdolność rozpoznawania, wydobywał słowa w zupełnym nieporządku, niczym automat przyzwyczajony do mówienia, ale nie do nazywania”.

Święty Tomasz uczył, że kto szuka porządku – szuka Boga. W opowiadaniach Lisickiego katastrofa cywilizacji ma charakter apokaliptyczny właśnie w religijnym, a nie w potocznym sensie. Zwątpienie w Boga wywołuje niepewność realności świata, a to już musi prowadzić do totalnego rozstroju rzeczywistości. I być może w tej sytuacji to jedyny sposób, by się przekonać o jej istnieniu. Im bardziej świat wyklucza Boga – tym bardziej ludzkie sumienie szuka (na początek po omacku) Jego obecności.

„Nową wspaniałą przyszłością” można się gorszyć albo bawić, ale jeszcze lepiej potraktować te opowiadania jak eseistyczny przewodnik po naszym świecie, okazję, żeby spojrzeć na niego raz jeszcze i zastanowić się nad tym, co – wydawałoby się – doskonale znamy. Autor na co dzień komentuje politykę i nawet szczególnie do reakcji nie zachęca. Na szczęście robią to jego książki.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.