Wybuch w laboratorium

Magdalena Kawalec-Segond

|

Nowy Numer 40/2019

publikacja 03.10.2019 00:00

Gdy w połowie września świat obiegła wiadomość, że w laboratorium w Kolcowie pod Nowosybirskiem, przechowującym wirusy ospy i eboli, nastąpił wybuch gazu, wybuchła również internetowa panika. Nic dziwnego, Rosjanie nie mają tradycji w mówieniu prawdy o wypadkach na swoim terytorium. Czy jest się czego bać?

Stroje robocze pracowników laboratoriów przypominają kombinezony z filmów science fiction. Stroje robocze pracowników laboratoriów przypominają kombinezony z filmów science fiction.
wikimedia

I tym razem musimy bazować na oficjalnych dokumentach. Nie mamy wyjścia. Do laboratorium zapewniającego tzw. czwarty stopień bezpieczeństwa nikt z ulicy nie wejdzie. Co zatem mówią te oficjalne informacje? Że w jednym z budynków laboratorium, ale nie w tym, gdzie przechowywane są groźne zarazki, wybuchła butla z gazem. Budynek był remontowany, a winni wybuchowi są robotnicy. Dalej oficjalne czynniki podają, że uszkodzeniu uległa elewacja i spłonęło 30 metrów podłogi.

Czy te tłumaczenia brzmią wiarygodnie? Tak, biorąc pod uwagę, jak na ogół są zorganizowane i wyposażone takie miejsca. Takie miejsca, czyli laboratoria czwartej klasy. Muszą mieć np. samozatrzaskujące się drzwi przeciwpożarowe. Kolcowo to jednocześnie i miasteczko, i ośrodek naukowy. Tam się mieszka i pracuje równocześnie. Miasto – ośrodek jest mocno izolowane od zewnętrznego świata, bo to rodzaj specjalnej, zamkniętej strefy. Tak jest lepiej nie tylko dla bezpieczeństwa narodowego Rosji, ale chyba nas wszystkich. Przechowywane tam patogeny są niezwykle niebezpieczne.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.