Lekarze z szarej strefy

Jakub Jałowiczor Jakub Jałowiczor

|

Nowy Numer 40/2019

publikacja 03.10.2019 00:00

– Przyszła do nas 90-letnia kobieta ranna w udo. Okazało się, że ma w nodze odłamek z czasów II wojny światowej – opowiada Oleksander Gontariew.

Oleksander Gontariew od pięciu lat z mobilną przychodnią odwiedza ludzi mieszkających w szarej strefie. Oleksander Gontariew od pięciu lat z mobilną przychodnią odwiedza ludzi mieszkających w szarej strefie.
Oleksander Gontariew

Kobieta stwierdziła, że skoro przeżyła jedną wojnę, to ma nadzieję przeżyć i drugą. Była jedną z wielu starszych osób, które mieszkają w okolicach linii frontu ukraińskiej wojny. Zamrożony konflikt zszedł z pierwszych stron światowych gazet, a wiele organizacji międzynarodowych wycofuje się z tego regionu. Oleksander Gontariew i Bohdan Rudkowski pracują jako lekarze dla Caritas Mariupol i od pięciu lat z mobilną przychodnią odwiedzają ludzi mieszkających w szarej strefie.

Bez przyszłości

Szara strefa to 20-kilometrowej szerokości pas leżący po stronie ukraińskiej i ciągnący się wzdłuż granicy z Doniecką Republiką Ludową i Ługańską Republiką Ludową. Strefa ma długość ponad 420 km. Aby dostać się na jej teren, trzeba mieć przepustkę. Po obu stronach ulokowane są wojska. Przed wojną region zamieszkiwało ponad 3 mln ludzi. Nie wiadomo dokładnie, ilu zostało. To na ogół ci, którzy nie mieli dokąd pojechać. Zdarzają się i tacy, którzy kilka lat temu udali się w bezpieczniejsze rejony kraju, ale nikt ich tam nie przyjął, więc wrócili. Jako uchodźcy mogli liczyć na ok. 400 hrywien zasiłku (równowartość 65 zł), a samo wynajęcie mieszkania to koszt 3,5 tys. hrywien. Większość mieszkańców strefy stanowią osoby starsze. Są też dzieci, które straciły rodziców i mieszkają z dziadkami.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.