Jak księdzu pomóc?

Franciszek Kucharczak

|

GN 39/2019

publikacja 26.09.2019 00:00

Jaki mu dać prezent? – pytają czasem spanikowani wierni, gdy ich kapłan ma jubileusz. Jest taki uniwersalny podarunek – nie psuje się, nie wychodzi z mody i zawsze przynosi korzyść.

Jak księdzu pomóc? istockphoto

Ksiądz… niech będzie – Jan w młodości był bardzo zaangażowany w duszpasterstwo. Szczególnie wiele zawdzięczała mu młodzież. Ale nie tylko. Dobry kapłan – mówi się o takich. Później jednak coś się załamało – wpadł w sidła alkoholizmu. Pogrążył się w nałogu po uszy. Publiczne zgorszenie, suspensa (kara kościelna zawieszająca w wykonywaniu czynności kapłańskich), odstawka na boczny tor i życie w codziennym odurzeniu. Któregoś dnia grupa świeckich, jego dawnych przyjaciół, postanowiła mu pomóc. Zgodził się pojechać z nimi na rekolekcje. Mieli po niego przyjechać rano i zabrać samochodem. Przyjechali, ale on ledwo stał na nogach. Konsternacja: co robić? Mimo wszystko wzięli go. Gdy po kilku godzinach jazdy dotarli do celu, kłopotliwy pasażer wytoczył się z samochodu i niemal upadł. Jeśli istnieje obraz nędzy i rozpaczy, to on w tamtej chwili taki właśnie widok przedstawiał.

Pozostali podróżni byli rozstrojeni nerwowo, rekolekcjonista też zachwycony nie był. Ale rozpoczął rekolekcje. „Czy zobaczyłeś już Jezusa?” – pytał w pierwszej nauce. Grażynie to pytanie utkwiło w myślach i stało się przyczyną bólu. Była tak rozbita, że postanowiła wrócić do domu. Ale wcześniej poszła do kaplicy. Był tam duży obraz Maryi. – Maryjo, oni wszyscy widzieli już Jezusa, a ja nie. Dlaczego mi Go nie pokażesz? – żaliła się. Nagle usłyszała w sobie delikatny głos: „Przecież już Go widziałaś”. W tym momencie w jakiś duchowy sposób zobaczyła ks. Jana leżącego przy samochodzie, a na nim, jakby na nałożonej kliszy, ujrzała… wyszydzonego Jezusa, leżącego w tej samej pozie w koronie cierniowej i w purpurowym płaszczu.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.