Sztuka przegrywa

Edward Kabiesz

Być może wkrótce opresyjna władza będzie wsadzać niepokornych artystów za kraty. Przynajmniej tak wynika z wypowiedzi niektórych laureatów nagród gdyńskiego festiwalu.

Sztuka przegrywa

Na szczęście nie potrwa to długo, bo jak powiedział ze sceny Dawid Ogrodnik słusznie zresztą nagrodzony za rolę Mieczysława Kosza w „Ikar. Historia Mietka Kosza” przyjdzie  „… taki moment, że władza się kończy. I wtedy nie będzie tak śmiesznie”. Prawdopodobnie chodziło o mu o to, że role się odwrócą, a wtedy… Ciarki przechodzą na myśl o odwecie. Nawiasem mówiąc spośród 19 filmów, które znalazły się w konkursie, 18 zostało dofinansowanych. Artyści gorąco poparli też ze sceny strajk klimatyczny. Krzysztof Zanussi, nagrodzony Platynowymi Lwami za całokształt twórczości, zauważył, że w sztuce populizm morduje wartości. Wsparł walkę o prawa kobiet oznajmiając, że nagrodami powinien być Lew i Lwica.

W programie festiwalu znalazło się kilka filmów z gatunku kina sensacyjnego, ale bohaterem prawdziwego thrillera stał się „Solid Gold” Jacka Bromskiego najpierw wycofany z konkursu głównego ze względu na protest TVP, jednego z koproducentów, a później do niego przywrócony. Film zyskał status „zakazanego owocu”, a Jacek Bromski automatycznie twórcy pokrzywdzonego przez reżim, nieomal męczennika, chociaż nie wiem, czy o to walczył. Cała ta historia jest rzeczywiście skandaliczna, trudno też zrozumieć jakimi racjami kierowała się TVP  wycofując film z konkursu w czasie trwania festiwalu.

W trakcie festiwalu pojawiła się propozycja, by w przyszłym roku zorganizować festiwal niezależny od władz, natomiast wiceminister Jarosław Sellin zaprosił uczestników tegorocznego festiwalu w Gdyni na kolejny. To wszystko wskazuje, że środowisko filmowe jest coraz bardziej spolaryzowane. Tam gdzie polityka bierze górę, sztuka niestety przegrywa.