Twój brak to nadmiar

Franciszek Kucharczak

|

GN 38/2019

publikacja 19.09.2019 00:00

Przestań troszczyć się o siebie. Daj szansę Bogu.

Twój  brak  to  nadmiar henryk przondziono /foto gość

Ksiądz Roman Tomaszczuk kierował świdnickim oddziałem „Gościa Niedzielnego”. Pewnego dnia złożył wypowiedzenie. Czuł, że Jezus wzywa go do zakonu benedyktynów. Zrobił sobie listę, którą nazwał „Co komu” – chodziło o rzeczy do rozdania. W zasadzie wszystko, co miał, a było tego trochę. Wszystko w dobrej jakości, nie tam byle co. I rozdawał. Książki, meble, ubrania, płyty, gadżety. Chyba wszyscy znajomi coś dostali (także, z duchowym pożytkiem, autor tego tekstu). On natomiast stwierdził, że daje mu to radość. Zauważył, że rzeczy, które miał, zyskują nowe życie. Cieszyło go, że ktoś znów będzie z nich korzystał.

„Właśnie zrezygnowałem z podpórek: z dobrze płatnej pracy; odchodzę ze środowiska, które mnie szanuje, nierzadko ceni; wyrzekam się niezależności, a nawet swobody poruszania się” – mówił trzy lata temu w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego”. Potem pozbył się samochodu i został, symbolicznie mówiąc, w jednej sutannie. Wreszcie i ją zostawił. Zamiast niej włożył habit i przyjął nowe imię – Cyprian.

Sprzedaj telewizor

Dobrowolne ubóstwo – pozbycie się tego, co się czasem przez całe dotychczasowe życie gromadziło, to rzecz nie do pomyślenia dla tych, którzy szczęścia poszukują w posiadaniu rzeczy materialnych. A robią to, bo nie widzą alternatywy.

Alicja Lenczewska, zmarła w 2012 roku mistyczka, w młodości też nie widziała alternatywy. Żyła z dala od spraw duchowych. Liczyła się materia. Przez kilka lat funkcjonowała zupełnie poza Kościołem, ale narastająca pustka skłoniła ją do poszukiwania sensu życia, dobra i piękna. Pewnego dnia po przyjęciu Komunii św. przeżyła spotkanie z Jezusem. „Ogrom miłości tak wielkiej, niespotykanej, przed którą można tylko płakać nad swoją niewdzięcznością. A potem radość, że On mnie kocha. Radość rozsadzająca serce” – to było jej doświadczenie nawrócenia. Jezus wskazał Alicji kapłana, który odtąd stał się jej kierownikiem duchowym. Po jednym ze spotkań z nim napisała w swoim dzienniku: „Powiedział dosłownie: sprzedaj telewizor i inne rzeczy niepotrzebne i rozdaj ubogim” (Dodajmy, że były to czasy przedinternetowe, w których pozbycie się telewizora było czymś bardziej heroicznym niż dziś). Po przyjściu do domu pomodliła się i otwarła Biblię. Jej wzrok padł na fragment Ewangelii według św. Łukasza (18,22): „Jezus, słysząc to, rzekł mu: »Jednego ci jeszcze brak: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź ze Mną«”. Już wiedziała. „Najpierw pozbyłam się kolorowego telewizora, a pieniądze otrzymane ze sprzedaży przeznaczyłam na cele charytatywne. Potem przyszła kolej na inne przedmioty, które niepotrzebnie zajmowały przestrzeń w moim domu. Czas, swoje siły i to, co mam, przeznaczyłam na służbę Bogu i bliźnim. A moje dolegliwości i trudy, jakich nie szczędzi życie codzienne, na ofiarę wynagrodzenia za grzechy własne i innych ludzi” – napisała potem.

Dostępne jest 33% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.