Krew się burzy

Franciszek Kucharczak

|

GN 38/2019

publikacja 19.09.2019 00:00

Niewiele wiemy o ziemskim życiu św. Januarego. On sam natomiast chce nam chyba powiedzieć coś ważnego o życiu przyszłym.

Kardynał Crescenzio Sepe pokazuje ampułkę z płynną krwią św. Januarego. Kardynał Crescenzio Sepe pokazuje ampułkę z płynną krwią św. Januarego.
CIRO FUSCO /EPA/PAP

Metropolita Neapolu kard. Crescenzio Sepe otworzył sejf i wyjął z niego złoty relikwiarz, podobny do naczynia, w którym przechowuje się konsekrowaną Hostię, przeznaczoną do wystawienia w monstrancji. Był poranek 19 września 2018 roku, liturgiczne wspomnienie św. Januarego. Krew świętego, znajdująca się w szklanych ampułkach wewnątrz relikwiarza, już była płynna. To się dzieje od wieków – w dniu śmierci świętego (choć o różnych porach) następuje niewytłumaczalne zjawisko: substancja ze stanu stałego przechodzi w płynny. Zmienia wtedy barwę i objętość zupełnie tak, jak się to dzieje ze świeżo rozlaną krwią. Czasem krew zaczyna się burzyć i pienić, czasem zachowuje się nieco „spokojniej”. Nie ma przy tym znaczenia temperatura panująca w katedrze, bo zmiana stanu skupienia krwi następuje zarówno podczas upałów, jak i wtedy, gdy panują zimowe chłody. Ten sam fenomen zdarza się często także w pierwszą niedzielę maja – w rocznicę przeniesienia relikwii, i 16 grudnia – na pamiątkę ocalenia miasta w czasie wybuchu Wezuwiusza. Władze kościelne zwracają jednak uwagę, że nie dzieje się to automatycznie. Na przykład w 1976 roku, gdy relikwie przez osiem dni były wystawione na widok publiczny, pomimo żarliwej modlitwy tłumu nic się nie wydarzyło. „Cud św. Januarego” nie zaistniał. Z kolei w maju 1991 r. krew zmieniła swój stan skupienia dopiero 47 godzin po wystawieniu.

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.