Piaskiem po oczach

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 38/2019

Z wieloma złorzeczeniami można spotkać się w życiu, ale najcięższy kaliber posiada z pewnością to: „Nigdy ci tego nie zapomnę”.

Piaskiem po oczach

Gdy usłyszysz coś takiego od skrzywdzonej osoby, znaczy, że zabrnąłeś w pożałowania godne położenie. Gdy zadeklaruje ci coś podobnego twe własne sumienie, wiedz, że wkroczyłeś na ścieżkę wojenną z samym sobą. A gdybyś coś takiego usłyszał od samego Boga? Dawna tradycja katolicka wśród występków wołających o pomstę do nieba wymieniała krzywdę wyrządzoną ubogiemu, a także oszustwo. To właśnie wyrzuca Izraelitom prorok Amos – perfidną nieuczciwość i cwaniactwo. Oszukiwanie innych i zdobywanie korzyści cudzym kosztem przy całkowitym poczuciu bezkarności: i co mi ludzie zrobią? Kto mnie powstrzyma? Zadowolonego z siebie cwaniaka drażnią jedynie religijne przepisy. Kiedy przestaną być narzucane?

Prorocy w Izraelu byli głosem sumienia. Boleśnie ukazywali ludziom prawdę o tym, jak wygląda ich sytuacja przed Bogiem, jakiego nawrócenia od nich żąda i co ich czeka w przypadku trwania przy swoim nawyku. Amos to pierwszy prorok w Izraelu, którego przepowiadanie zostało spisane. Krótka była jego działalność. Trwała jedynie parę miesięcy w 760 r. przed Chrystusem, dopóki Amazjasz, naczelny kapłan sanktuarium w Betel, nie doniósł na niego do władzy, władza zaś pozbyła się niewygodnego kaznodziei. Okres, na który przypadła misja Amosa, nie był ani burzliwy, ani dramatyczny. Ludność cieszyła się dobrobytem i spokojnie oddawała się jego powiększaniu. Religijność wydawała się bez zarzutu: tłumy i ofiarność wiernych cieszyły kapłanów. Wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku. W oczach Bożych jednakże ludzie przypominali ropiejącą ranę. Amos otrzymał misję od Boga, by temu pobożnemu narodowi sypnąć piaskiem po oczach, wykazać ukryty grzech i niemoralne gierki. Spotkać takiego proroka to, mimo bólu, który wywołuje, wielka łaska. Może on uratować człowieka przed ostateczną zgnilizną, postawić tamę podłości. Takimi prorokami bywają święci. Św. Jan Boży co dzień nachodził właściciela burdelu w swym mieście, pytając: kiedy się nawrócisz? Zaś słynnego włoskiego sędziego, który przyznał się przed ojcem Pio do brania łapówek, spotkało potraktowanie przez świętego zakonnika siarczystym kopniakiem w siedzenie. Pomogło. Niejednemu z nas przydałby się taki święty kopniak. Gdzie prorok nic nie wskóra, tam pozostaje sumienie. Czasem w szpitalu słyszałem wołanie umierających ludzi. Lekarz mi wyjaśnił: odczuwają oni ból, którego nie uśmierzą lekarstwa. Tylko przebaczenie i głęboki żal. Świat pełen jest dzieł dobroczynnych i kalwarii wybudowanych przez palonych wyrzutami grzeszników. Kto znajdzie odkupienie tutaj, nie będzie za nim na wieki tęsknił w płomieniach po tamtej stronie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.