Dzieje cudownej figury, która przyciąga pielgrzymów do Skrzatusza, są jak scenariusz filmowy. Wątki sensacyjne i legendarne fascynują jednak nie mniej niż świadectwo wiary modlących się tu pokoleń.
Najwięcej pielgrzymów przybywa do Skrzatusza na wrześniowe uroczystości odpustowe.
Karolina Pawłowska /Foto Gość
Sanktuarium wyrasta jak spod ziemi. Fasada barokowej świątyni, która właśnie otrzymała tytuł bazyliki mniejszej, pojawia się niespodziewanie wśród wielkopolskich pól i łąk. Piękne miejsce na dom wybrała sobie Maryja.
Niezatapialna Pieta
Historia skrzatuskiej Piety zaczyna się jednak w pobliskim Mielęcinie. To tu najpierw wizerunek Matki Bożej Bolesnej trzymającej na kolanach zdjęte z krzyża ciało Syna otaczany był czcią wiernych. Tak było do czasu antykatolickich rozruchów, które w XVI w. nie ominęły pogranicza Pomorza i Wielkopolski. Luterańscy reformatorzy sprofanowali mielęcińską świątynię, a figurę próbowali utopić w pobliskim jeziorze. Jak głosi legenda, Pieta, choć obciążona kamieniami, uparcie wypływała na powierzchnię. Potem próbowano ją spalić. Również bezskutecznie. Zniechęceni protestanci sprzedali więc figurę pewnemu garncarzowi z Piły. Od niego nabyła ją, z myślą o umieszczeniu w miejscowym drewnianym kościółku, Katarzyna Kadrzycka, mieszkanka Skrzatusza.
– XVIII-wieczna kronika ks. Andrzeja Delerdta lakonicznie opisuje to, co działo się na przełomie wieków XVII i XVIII. Wydarzenia, które miały miejsce po pogromie mielęcińskim w 1575 r., i okoliczności odnowienia kultu Maryi w Skrzatuszu są wciąż nieodkryte. Sama figura, która początkowo znajdowała się w bocznym ołtarzu, jest natomiast dużo starsza – opowiada ks. Henryk Romanik, diecezjalny konserwator zabytków.
Za Maryją przywędrowali do Skrzatusza pielgrzymi. Ich liczba znacząco się zwiększyła, gdy Pieta przypomniała o swojej niezwykłości pewnej nocy 1621 r. Bijąca od figury jasność skłoniła wiernych do przeniesienia jej do ołtarza głównego. Nim skończył się wiek XVII, drewniany kościółek zastąpiła nowa, murowana świątynia. W Skrzatuszu miał szukać wsparcia w 1690 r. nawet król Jan III Sobieski przed bukowińską wojną z Turkami. Kult skrzatuskiej Madonny przetrwał rozbiory, kiedy to okolice Wałcza zostały prawie całkowicie zgermanizowane, nie przerwała go też zawierucha wojenna.
Dostępne jest 28% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.