O pokojowych metodach promocji życia, różnicach w środowisku pro-life oraz postawie rządu PiS wobec prawa do życia mówi prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia i Rodziny Jakub Bałtroszewicz.
Roman Koszowski /Foto Gość
Bogumił Łoziński: Napisał Pan, że Polska Federacja Ruchów Obrony Życia i Rodziny (PFROŻiR) chce „stawać się przewidywalnym, ale i wymagającym partnerem społecznym, który będzie przypominał o absolutnym fundamencie cywilizacyjnym, jakim jest prawo każdego człowieka do życia”. To co robiła Federacja przez 26 lat swojego istnienia?
Jakub Bałtroszewicz: Federacja jest autorem sukcesu, jakim była ustawa z 1993 r., która zakazuje aborcji z trzema wyjątkami. Składa się z ponad 100 organizacji, które od wielu lat z powodzeniem pracują w dziedzinie ochrony życia i promocji rodziny. Tutaj mogę wskazać m.in. nieżyjącego już inż. Antoniego Ziębę z Krakowa, Human Life International z Gdańska, Fundację „Głos dla Życia” z Poznania czy Bractwo Małych Stópek ze Szczecina.
Użył Pan sformułowania „stawać się”, co sugeruje, że dotąd PFROŻiR nie była przewidywalnym i wymagającym partnerem społecznym w kwestii prawa człowieka do życia.
W ostatnich latach organizacje pro-life, które swój wizerunek budują na archetypie wojownika, zdominowały przestrzeń publiczną. Czas, aby Federacja tę przestrzeń odzyskała. Użyłem tego sformułowania również w kontekście mojej prezesury. Funkcję tę pełnie od roku i myślę, że mam prawo mówić o nowym otwarciu, bo niewątpliwie nastąpiła zmiana pokoleniowa na tym stanowisku.
Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.