Cała naprzód!

Marcin Jakimowicz

Zamiast ukazywać zalęknionemu światu zwycięstwo Jezusa zajęliśmy się lokalnymi gierkami, podjazdami i zajęciami w podgrupach. Urządzamy sobie katolicką jatkę.

Cała naprzód!

Nie trzeba nam zewnętrznego wroga, innych wyznań czy denominacji. Sami urządzamy sobie katolicką jatkę. Tworzymy absurdalne podziały na łagiewnickich i toruńskich, szustakowych i glassowych (inna sprawa, że każda grupa wyznająca „kult jednostki” skazana jest na bolesne rozczarowanie).

Zamiast zająć się priorytetami („idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”, „czyńcie uczniów”, „Głoście: «Bliskie jest Królestwo Boże») i ukazywać zalęknionemu, rozbitemu światu zwycięstwo Jezusa, zajęliśmy się lokalnymi podjazdami i zajęciami w podgrupach. Wiadomo: dwóch Polaków to cztery różne opinie. Mamy na wszystko swoje własne zdanie, z którym… i tak się nie zgadzamy.

Może warto przekroczyć tę niewidzialną, paraliżującą granicę i zacząć wspólnie, jednym głosem ogłaszać to, że chrześcijaństwo jest „marszem życia przez cmentarze świata”? (Paul Evdokimov). W Ewangelii nie czytamy: „Kto nie chodzi z nami, jest przeciwko nam”, ale: „Nie zabraniajcie mu. Nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”. Widzę drobną różnicę.

Zgadzam się z Andrzejem Sionkiem często powtarzającym, że Kościół jest zbyt zajęty samym sobą. Przypomina w tym ewangelicznego rozdrapującego rany człowieka, „który cierpiał na SWOJĄ chorobę”. Czy słowa „Wstań! Weź łoże i chodź” nie są dla nas uzdrowieniem? Jak proroczo brzmi cytat z Ogrójca, a zarazem tytuł książki Jana Pawła II: „Wstańcie, chodźmy!”.

Doskonale znający naszą kiepską kondycję Jezus bardzo ryzykował, wysyłając uczniów skłóconych i zajętych przepychankami o to, „kto jest największy”, do miast, do których sam lada chwila zamierzał przybyć. „Idźcie – mówił – ogłaszajcie: «Przybliżyło się do was Królestwo»”. Wstali i poszli.