Wakacje w Polsce dla dzieci, które ucierpiały na wojnie

PAP

publikacja 04.09.2019 12:34

"Polacy nie są obojętni na krzywdę sąsiada" - powiedział w środę PAP ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki, komentując powrót do kraju grupy ukraińskich dzieci, które spędziły kolonie na Pomorzu w ramach projektu Polskiej Pomocy.

Kijów Kijów
davehighbury / CC-SA 2.0

Projekt koordynowany przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Polskich Przedsiębiorców na Ukrainie "Wsparcie psychologiczne dla dzieci - ofiar wojny na Donbasie" obejmował dwutygodniowy pobyt dzieci w Osieku w powiecie starogardzkim, gdzie znajduje się Centrum Rehabilitacyjno-Rekreacyjne "Dobry Brat".

Podczas wyjazdu w drugiej połowie sierpnia 24 ukraińskich dzieci oraz trzy matki były pod opieką psychologa, który przeprowadzał z nimi zajęcia oparte na arteterapii. Miały one na celu złagodzenie problemów związanych ze stresem pourazowym.

"Cieszę się, że mogliśmy wesprzeć wypoczynek w Polsce ukraińskich dzieci z rodzin, które bezpośrednio ucierpiały na skutek agresji Rosji na Ukrainę. Młodzi Ukraińcy podczas wizyty w Polsce zwiedzili m.in. Gdańsk, Sopot, Elbląg i Toruń. Uczestniczyli też w profesjonalnych zajęciach psychoterapeutycznych. Serdecznie dziękuję wszystkim zaangażowanym za poświęcony czas i dobre serce" - oświadczył ambasador w rozmowie z PAP.

Opinię ambasadora podziela Piotr Ciarkowski, prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Przedsiębiorców Polskich na Ukrainie, które koordynowało projekt. "Chcieliśmy wyrwać te dzieci z ich codzienności, pokazać im kawałek innego świata. Ta inicjatywa to akt solidarności z narodem w potrzebie" - wyjaśnił Ciarkowski.

Polski przedsiębiorca zaznaczył również, że projekt jest wynikiem poprzednich działań ambasady RP w Kijowie, tj. pomocy dla uciekinierów z ogarniętego wojną wschodu Ukrainy, wsparcia dla rodzin ukraińskich jeńców oraz styczniowego spotkania dla rodzin poległych żołnierzy ukraińskich o polskich korzeniach pt. "Potomkowie Polaków walczą za Ukrainę". Uczestnicy tych inicjatyw zwrócili się do polskich dyplomatów z prośbą o pomoc w znalezieniu profesjonalnego wsparcia psychologicznego dla swoich dzieci, które cierpią z powodu wojennych traum, wobec których rodzice są bezsilni.

Wiele z nich nie odnajduje się w towarzystwie rówieśników, ma problemy ze snem i inne objawy stresu pourazowego. Problemem są też napięcia i brak zrozumienia między dziećmi, których ojcowie zginęli walcząc w ukraińskiej armii, a tymi z rodzin wewnętrznych przesiedleńców. Ze względu na to zdecydowano się na stworzenie wspólnej grupy dzieci składającej się z dzieci żołnierzy oraz tych pochodzących ze wschodu Ukrainy.

"Było bardzo wesoło. Najbardziej podobało mi się pływanie kajakami i lepienie z gliny. Dzięki temu, że otaczają nas dzieci, które mają podobną sytuację życiową, możemy się wreszcie przed kimś otworzyć. W mojej szkole w Kijowie mało kto mnie rozumie, bo nie mam w klasie żadnych dzieci, które musiały uciec przed wojną. Chciałabym zostać w Polsce, bo tutaj wszyscy okazują nam tyle sympatii. Nie mogę się doczekać, kiedy opowiem babci o wszystkim, co tu zobaczyłam" - relacjonuje 12-letnia Ewa Bezpalczuk, wychowywana przez babcię sierota z Doniecka.

"Cieszę się, że moje dwie córki wzięły udział w tym wyjeździe. Od śmierci męża minęło pięć lat, ale my każdego dnia mierzymy się z dalszym życiem bez głowy rodziny" - mówi Switłana Suchenko, matka dwóch nastoletnich dziewczynek. Mąż Switłany zginął 29 sierpnia 2014 roku, gdy oddziały ukraińskie zostały otoczone w okolicach Iłowajska, na wschód od Doniecka, przez przeważające siły separatystów i wojska Federacji Rosyjskiej.

"Długo można mówić o błyskawicznym rozwoju Polski i wszystkich plusach wynikających z jej wejścia do Europy. Różnice między Polską i Ukrainą, widać już z samolotu" - zauważa wdowa.

"Cieszę się, że moje córki mogły zobaczyć Polskę, tym bardziej, że nasza rodzina ma polskie pochodzenie. Mój prapradziadek, Marek Biernacki, po aresztowaniu zaginął gdzieś na Dalekim Wschodzie. Prababcia i pradziadek wraz z moim trzyletnim dziadkiem, byli represjonowani i skazani na Gułag. Cała nasza rodzina z pokolenia na pokolenie cierpi z powodu Rosji" - dodaje Suchenko.

Na projekt MSZ przeznaczyło 30 tysięcy euro.

Konflikt na wschodzie Ukrainy trwa od wiosny 2014 roku, gdy separatyści ogłosili tam powstanie dwóch wspieranych przez Kreml tzw. republik ludowych - donieckiej i ługańskiej. W wyniku walk w tym regionie do dziś zginęło około 13 tys. ludzi. Według danych rządu ukraińskiego na Ukrainie jest prawie 1,8 mln uchodźców wewnętrznych.