Każdy mógłby spróbować się ustrzec niebezpieczeństw związanych z piciem

publikacja 01.09.2019 17:20

Wywiad z księdzem Kazimierzem Pierzchałą, kanonikiem, doktorem nauk biblijnych, doktorem habilitowanym pedagogiki resocjalizacyjnej, profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Każdy mógłby spróbować się ustrzec niebezpieczeństw związanych z piciem ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Bartosz Bartczak: Sierpień jest miesiącem abstynencji, ale sierpień to też miesiąc wakacji, ładnej pogody, spotkań z rodziną i znajomymi. W takich okolicznościach często pojawia się alkohol. Jak więc wytrwać w swojej abstynencji?

Ks. Kazimierz Pierzchała: W ostatnią niedzielę lipca w Kościołach odczytano tekst apelu Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych. Sierpień przeżywamy w Kościele jako miesiąc abstynencji. Obchodzimy także 25-lecie Stowarzyszenia Wesele Wesel, czyli małżeństw, które miały przyjęcia bezalkoholowe, 40-lecie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka i 45-lecie Anonimowych Alkoholików w Polsce.
Inicjatywa podejmowana przez Kościół to odpowiedź na realny problem, który dotyka dużej części społeczeństwa. Sierpień w Polsce od wielu lat przeżywany jest jako miesiąc abstynencji, w którym wielu naszych rodaków powstrzymuje się całkowicie od spożywania alkoholu. Niektórzy wpisują się do ksiąg trzeźwościowych, wystawionych w tym czasie w kościołach, inni podejmują takie postanowienie tylko w swoim sercu.
Odpowiadając na pytanie, to każdy człowiek posiada wolną wolę, dającą prawo, a zarazem możliwość podejmowania osobistych decyzji. Samo „picie alkoholu”, jego ograniczenie, zmniejszenie, abstynencja jest wyłącznym prawem, możliwością, wyborem każdego z nas. Człowiek przestrzegający przykazania kościelne, wynikające z bycia chrześcijaninem winien brać pod uwagę zalecenia Kościoła, ale nikt nie nakaże mu, aby z czegoś zrezygnował, jeżeli sami nie zechce tego uczynić „dla siebie”, dla rodziny, bliskich i otoczenia. Dobrze byłoby, aby w miesiącu sierpniu powstrzymać się od spożycia alkoholu, a przynajmniej ograniczyć się, zwłaszcza że w naszym kraju według Ministerstwa Zdrowia żyje około 600-700 tys. alkoholików, tj. ~2 % społeczeństwa. Tych jednak, którzy nadużywają, a alkoholikami nie są, jest znacznie więcej, których szacuje się na ~12 % społeczeństwa. Wszyscy ci piją i niszczą sobie zdrowie, czasem − życie.
Jaka jest różnica między alkoholizmem a pijaństwem? Alkoholizm, upraszczając, to choroba powstająca wskutek picia alkoholu. Podstawowa różnica polega zatem na tym, że alkoholizm traktowany jest jak choroba. Nie jest bowiem tylko nałogowym piciem i nadużywaniem alkoholu, ale także chorobą, z której pacjent nie może sam się wyleczyć. Pijak, w przeciwieństwie do alkoholika, potrafi kontrolować swoje picie. Może przerwać picie w każdym momencie, nie ma problemów z odmową. Zdarza się jednak, że nie odmawiając, upija się i wywołuje awantury. „Pijak mógłby przestać pić, gdyby chciał – alkoholik chciałby przestać pić, gdyby mógł”.
Sierpień jako miesiąc abstynencji jest przeżywany od 1984 roku, ze względu na przypadające w tym czasie święta maryjne i rocznicę odnowienia Jasnogórskich Ślubów Narodu. To zachęta do podjęcia chociaż miesięcznej abstynencji w intencji trzeźwości narodu, umiłowania Ojczyzny oraz dania świadectwa życia w wolności od jakichkolwiek używek i uzależnień.
Abstynencja jest to wyrzeczenie się od spożywania używek, które szkodzą naszemu organizmowi. W dzisiejszych czasach bardzo trudno zebrać się na przyrzeczenie abstynencji, a jeszcze trudniej jest tego dotrzymać. Najczęściej abstynencję alkoholową przyrzekają alkoholicy lub osoby nadużywające alkoholu. W takim wypadku należy unikać imprez, na których pojawia się alkohol. Można dobrze bawić się bez procentów. Bądźmy tego przykładem! Swoich problemów nie utopi się w szklance wódki. Przez jeden wieczór zapomnieć można jedynie o nich, a na następny dzień problemy wrócą ze zdwojoną siłą. Oczywiście wszystko jest dla ludzi, ale we wszystkim należy zachowywać umiar.

Wakacje są okazją do spożywania alkoholu. Niestety, także dla młodzieży. Przecież to ten okres jest często dla niej okazją do „inicjacji alkoholowej”. Często dotyczy to także osób niepełnoletnich. Jak się przed tym wystrzegać? Jaka jest w tym wszystkim rola rodziców?
Nadmierne spożywanie alkoholu to problem społeczny dzisiejszych czasów. Istnieje on od wielu lat i w chwili obecnej jest niezwykle aktualny, szczególnie wśród młodzieży, dlatego też z oczywistych względów napawa niepokojem.
Według badań HBSC (Health Behaviour in School-aged Children) z 2002 roku, średni wiek inicjacji alkoholowej (15-letnich uczniów) to ok. 12 lat. Dynamikę doświadczeń w tej dziedzinie dobrze ilustruje przykład picia piwa. Podczas, gdy wśród 11-latków ok. 80% nigdy nie piło piwa, to wśród 15-latków proporcje odwracają się i ponad 70% uczniów piło już piwo, a odsetek pijących piwo w każdym miesiącu sięga 20%.
Wyniki badania dowodzą, że najbardziej rozpowszechnioną substancją psychoaktywną używaną zarówno przez młodzież jak i osoby dorosłe jest alkohol. Biorąc po uwagę osoby młode próby picia ma za sobą 90,2% gimnazjalistów z klas trzecich i 94,8% uczniów drugich klas szkół ponadgimnazjalnych.
Aby wystrzec się wczesnych inicjacji alkoholowych należy:

-ograniczyć możliwości zakupu alkoholu przez młode osoby;
-stwarzać warunki dla dzieci i młodzieży do spędzania wolnego czasu bez alkoholu;
-stwarzać i wdrażać programy promujące zdrowy tryb życia, programy adresowane do dzieci i młodzieży, rodziców, nauczycieli i wychowawców oraz opiekunów;
- likwidować działania promujące spożywania alkoholu przez dzieci i młodzież;
 -wprowadzać do szkół nowoczesne programy edukacyjne, kształtujące postawę i umiejętności, ważne dla zdrowego i trzeźwego życia;
 -zapewniać dostęp do materiałów edukacyjnych z obszaru profilaktyki alkoholowej;
 -szkolić nauczycieli, pracowników socjalnych, kuratorów sadowych, w zakresie nowoczesnych metod rozwiązywania problemów alkoholowych;
 -podejmować inicjatywy adresowane do młodocianych, dotyczące skutków picia alkoholu.
Kwestia roli rodziców to wychowanie ... młodego człowieka.


Jeśli mówimy już o rodzicach, to często oni są negatywnym przykładem dla dzieci. Przecież często spożywają oni przy nich alkohol. Jak taki przykład może wpłynąć na dziecko, przy jego późniejszej decyzji o sięgnięciu po procentowe trunki?

Największym problemem współczesnej rodziny jest brak czasu i stres. Niektórzy rodzice rozładowują to wieczne napięcie alkoholem, nie zdając sobie sprawy, jak ogromny wpływ ma to na ich dzieci. Alkohol jest warunkiem udanej zabawy, ale też coraz częściej dobrego odpoczynku. Coraz więcej osób relaksuje się używając alkoholu również po całym po tygodniu, dniu ciężkiej pracy. Nie wszyscy rodzice, oczywiście się przy dzieciach upijają się. Bardziej chodzi o obyczaj picia. Urodziny, imprezy, święta, sylwester, karnawał, weekend. Trudno znaleźć ludzi, którzy w tym czasie nie piją? Obyczaj to coś znacznie trwalszego niż wiedza, samoświadomość. Co z tego, że teoretycznie wiemy, że nadużywanie alkoholu jest złe. Tak samo silnie zakorzenione w większości z nas jest poczucie, że świętujemy z alkoholem. Dziecko zauważa, że rodzice „po kolacji” albo „po niedzielnym obiedzie” czy na urodzinach cioci zmieniają się. Dziecko nie wie, gdzie są granice. Bo te granice są za każdym razem gdzie indziej i to rodzi lęk, niepokój i niepewność.

Rola rodziny (rodziców) w wychowaniu człowieka jest ogromna, bowiem to właśnie rodzina jest stałym środowiskiem życia dziecka od momentu kiedy przyjdzie na świat. Może ona być pomocna w jego rozwoju, poprzez atmosferę jaką stwarza, ale może też mieć negatywny wpływ na wychowanka. Chodzi tu przede wszystkim o rodziny patologiczne, gdzie dzieci nie mogą liczyć na rodziców z powodu ich uzależnienia. Rodzice w wychowaniu swoich dzieci muszą więc wykazać się odpowiedzialnością.

Dziecko naprawdę nie musi doznawać fizycznej krzywdy z powodu naszego picia, nie musi być zaniedbywane. Poza tym ilu z nas naprawdę kontroluje swoje picie?

Często pojawia się żartobliwa opinia, że piwo to nie alkohol. W wakacje piwo pojawia się przy okazji grilla czy plażowania. To chyba ważne, żeby przypominać, że piwo, wino czy wódka to taki sam alkohol? W dużych ilościach jest naprawdę szkodliwy.


Picie piwa może przynosić korzyści – oczywiście tylko wtedy, gdy będzie spożywać się je w umiarze. Jedna, bądź dwie butelki w tygodniu, na pewno nie zaszkodzą. Badania nad składem złocistego płynu dowiodły, że jest bogatym źródłem protein, przeciwutleniaczy i witamin, w szczególności tych z grupy B, które przyspieszają przemianę materii, ale mają także korzystny wpływ na prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego. W jego składzie znaleźć można także liczne mikroelementy, między innymi wapń, potas, magnes, krzem i wiele innych wywierających korzystny wpływ na funkcjonowanie organizmu. Dzięki bogatej zawartości witamin, pierwiastków śladowych oraz wody, piwo może być traktowane jako napój izotoniczny, który szybko wyrównuje poziom wody i elektrolitów – szczególnie w upalne dni „uciekają” z organizmu wraz z potem, lub podczas wysiłku fizycznego.
Niestety piwo jest wysoce kaloryczne, bogate w cukry, a przede wszystkim ma w sobie alkohol. Piwo jest produktem kalorycznym, co ma szczególne znaczenie dla osób, które walczą z nadwagą.
Część osób pijących piwo jest przekonana, że uzależnienie od piwa jest mniej niebezpieczne niż w przypadku mocniejszych alkoholi. Piwo, które uchodzi za alkohol lekki i bezpieczny (tak też jest reklamowane), również jest niebezpieczne. Skutki picia piwa w zbyt dużych dawkach są analogiczne jak w przypadku nadużywania wódki czy wina.
Ile można wypić piwa dziennie?

-dziennie można przyjąć 40 g czystego alkoholu, czyli 2 piwa po 0,5 litra;
 -w tygodniu nie należy przyjmować więcej niż 280 g czystego alkoholu, czyli 13 piw;
 -pijąc okazjonalnie, nie powinno się przyjmować więcej niż 60 g czystego alkoholu, czyli 3 piw.

Trzeba jednak pamiętać, że są to górne normy. Każda regularna potrzeba wypicia alkoholu, nad którą nie daje się zapanować, powinna stanowić sygnał, że coś niedobrego dzieje się w organizmie.
Jeśli mówimy już o piwie, to coraz popularniejsze staje się piwo bezalkoholowe. Ale czy nie jest one trochę fałszywą alternatywą? Czy nie jest ono sposobem na „normalizację” kultury picia piwa przy wielu okazjach i oswajania z nim dzieci i młodzieży?


Jakiś czas temu zakazano reklamy wódki. Jednak reklama piwa jest wszechobecna. Tworzy się w naszych głowach skojarzenie tego trunku z dobrą zabawą, spotkaniem. Czy nie powinno się ograniczyć także możliwości reklamowania piwa?


Przepisy dotyczące reklamowania i promowania tzw. produktów/usług sensytywnych (alkohol, tytoń, lekarstwa, gry hazardowe itd.) to nierzadko fascynująca przygoda z kreśleniem cienkich granic pomiędzy tym co, wolno a tym, co już zakazane. W wielu przypadkach prawo bywa bowiem bardzo nieostre i zostawia duże pole do interpretacji.
W Polsce obowiązuje zakaz reklamowania alkoholu. Piwo jednak jest wyjątkiem. Zakaz reklamy alkoholu w odniesieniu do piwa ma charakter względny – odnosi się tylko do określonych środków przekazu i określonych treści wyrażonych w reklamie. Warunki, pod jakimi dozwolona jest reklama i promocja piwa, są wymienione w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.
Chociaż wiele osób uważa, że reklamy nie wpływają na ich decyzje zakupowe, badania wydają się sugerować co innego. Wykazano, że reklama wpływa zarówno na wybory konsumentów, ale także na to, jak postrzegają konkretne marki. Reklamy piwa wpływają w różny sposób na konsumentów, nie można ich jednak ignorować, ponieważ oglądanie reklam napojów alkoholowych odpowiada następnie zwiększonej ich konsumpcji.
Dzieci i młodzież są grupą szczególnie narażoną na szkodliwe działanie napojów alkoholowych. Intensywne picie we wczesnym wieku przyczynia się zarówno do zaburzeń rozwoju mózgu, jak i do przyszłego uzależnienia. Reklamy napojów alkoholowych zwiększają oczekiwania w stosunku do pozytywnego oddziaływania alkoholu na nasz organizm, co prowadzi do zwiększenia prawdopodobieństwa sięgnięcia przez młodych konsumentów po napoje alkoholowe. Niezależnie od intencji reklamodawców istnieją dowody na wpływ reklam napojów alkoholowych na nieletnich.
Anderson sformułował dziewięć powodów uzasadniających całkowity zakaz reklamy napojów alkoholowych:

    reklama wyrobów tytoniowych jest zakazana;
    alkohol oszukuje nasz mózg;
    reklamy napojów alkoholowych zwiększają chęć do ich picia;
    reklamy napojów alkoholowych zwiększają spożycie tych napojów przez nieletnich;
    przepisy dotyczące reklamy napojów alkoholowych powinny być identyczne dla całej Europy, co pozwoliłoby zastosować silniejsze ograniczenia;
    samoregulacja przemysłu browarniczego jest niewystarczająca;
    społeczeństwo popiera idee zaostrzenia tych przepisów;
    europejskie orzecznictwo popiera wprowadzenie surowszych przepisów;
    negatywny wpływ na zdrowie i koszty związane ze spożyciem napojów alkoholowych ulegną zmniejszeniu.


I gdzie znaleźć złoty środek?


Nie każdy postanawia w sierpniu zachowywać abstynencje. Ale każdy mógłby spróbować się ustrzec niebezpieczeństw związanych z piciem. Jak więc racjonalnie podchodzić do spożycia alkoholu, jeśli w ogóle jest to możliwe?
Ze świata nauki docierają do nas często sprzeczne informacje. Z jednej strony płyną doniesienia o tym, że umiarkowane i regularne spożycie alkoholu może przynosić ludziom pewne korzyści zdrowotne (np. zmniejszać ryzyko zawału serca), ale z drugiej płyną też doniesienia, że już jeden kieliszek alkoholu dziennie może zwiększać ryzyko zachorowania na raka (m.in. układu pokarmowego). W efekcie wielu ludzi zadaje sobie pytanie: pić czy nie pić? A jeśli już pić, to czy istnieje bezpieczna dawka i ile ona wynosi?
„Aby utrzymać ryzyko szkód zdrowotnych, wynikających ze spożycia alkoholu na niskim poziomie najbezpieczniej jest pić nie więcej niż 14 porcji alkoholu na tydzień” – czytamy w rekomendacjach opublikowanych przez rząd Wielkiej Brytanii, które zostały opracowane przez ekspertów medycznych, na podstawie przeglądu aktualnych badań naukowych z całego świata, a także po szerokich, międzynarodowych konsultacjach. Porcja alkoholu, według brytyjskich rekomendacji, to taka ilość piwa, wina lub napojów spirytusowych, która zawiera 10 ml lub 8 g czystego alkoholu etylowego.
„Nie ma całkowicie bezpiecznej, nie niosącej żadnego ryzyka dla zdrowia ilości alkoholu. Można jedynie mówić o ilości, z którą wiąże się niskie ryzyko” – czytamy w brytyjskich dokumentach rządowych.
Na koniec warto przypomnieć, że wyróżnia się cztery różne modele spożywania alkoholu – poza abstynencją – w zależności od intensywności picia. Poza opisywanym już piciem o niskim ryzyku szkód, jest jeszcze picie ryzykowne, picie szkodliwe i uzależnienie od alkoholu.
Jak pić bezpiecznie alkohol? Najbardziej oczywistą regułą jest umiar. Człowiek z klasą jest w stanie panować nad sobą i swoimi impulsami, wobec czego nie wypija takich ilości alkoholu, których wstydziłby się kolejnego dnia. Pismo Święte wielokrotnie mówi o tym, że korzystanie z alkoholu ma być „[...] czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie [...]” (1 Kor 10,31). Korzystanie z alkoholu może być także oddawanie chwały Bogu, tak aby było pewne, że Jezus jest na pierwszym miejscu. Każda sfera, w tym i ta powinna być przepełniona miłością do Chrystusa. Należy pamiętać również o słowach Pisma Świętego, Księgi Rodzaju „Melchizedek zaś, król Szalemu, wyniósł chleb i wino; a [ponieważ] był on kapłanem Boga Najwyższego, błogosławił Abrama […]” (Rdz 14,18-19).
Pamiętajmy alkohol też jest dla ludzi, ale należy pamiętać o umiarze..., ale czy każdy człowiek tak może?