Bóg wie kiedy

„Czy w tej wiosce urodzili się jacyś wielcy ludzie?”. „Nie, tylko same dzieci”. Dajmy sobie czas. Lubimy dania z mikrofali. Bóg woli marynaty.

Bóg wie kiedy

Pamiętacie rysunkowy dowcip o naturze kobiet? „Czego chcemy?”. „Nie wiemy!”. „Kiedy tego chcemy?”. „Teraz!”

Wiem, że się naraziłem. Ale to „Teraz! Zaraz! Natychmiast!” dotyczy również mężczyzn (innych płci w swej zaściankowości nie przewiduję).

Żyjemy w rozpędzonym świecie, znudzonym, wszystkomającym społeczeństwie, które stara się wszystko zmieniać na nowy model. To pokolenie czekające wciąż na coś nowego, szukające nowych doznań, coraz intensywniejszych podniet, goniące od promocji do promocji. Zobaczmy, co dzieje się w końcówce grudnia w hipermarketach: ledwie kończy się szaleństwo przedświątecznych zakupów a już rozpoczyna się wyprzedaż zimowych kolekcji.

Jeszcze nie zdążyłeś oswoić się i nacieszyć nowym Windowsem, czy Androidem a już komputer czy smartfon proponuje ci aktualizację do wersji z jedynką po przecinku. Efekt? Masz nieustanne wrażenie, że wciąż jesteś nieaktualny, zacofany, „do tyłu”. Pozostajesz w ogonku, daleko za peletonem.

W „The Last Days Newsletter” Leonard Ravenhill opowiada o grupie turystów zwiedzających malowniczą wioskę. W pewnym momencie wędrowcy napotkali na swojej drodze starszego mężczyznę. Nieco protekcjonalnym tonem jeden z turystów zapytał: „Czy w tej wiosce urodzili się jacyś wielcy ludzie?”. „Nie, tylko same dzieci”, odparł staruszek.

Genialne! Dajmy sobie czas. Lubimy dania z mikrofali. Bóg woli marynaty. Dla Niego jeden dzień jest jak tysiąc lat! I odwrotnie.

Listo do Galatów przypomina: „Czyniąc dobrze, nie zniechęcajmy się. Nie ulegając bowiem zniechęceniu, będziemy zbierać owoc we właściwym czasie" (Ga 6,9).

Zbierzesz owoc.

We właściwym czasie.

Bóg wie kiedy.