Myślenie owiec

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

Gość Niedzielny 35/2019

publikacja 29.08.2019 00:00

Myśl wyrachowana: Kościół nie składa się z samych świętych, ale bez niego nie byłoby żadnych świętych.

Myślenie owiec

Magdalena Środa w „Gazecie Wyborczej” zdumiewała się niedawno, że ludzie w Polsce nie odwrócili się od Kościoła. „A jednak wierni jak stado owiec chodzą do swoich pasterzy i są posłuszni, podporządkowani, bezkrytyczni wobec coraz bardziej jawnych nadużyć seksualnych, finansowych, moralnych kleru” – irytowała się. Zdaniem pani etyk dziś w Kościele jest „jakieś szczególne nagromadzenie nienawistników, ignorantów, hipokrytów”, nie może więc pojąć, dlaczego „wierni swoim posłuszeństwem, bezmyślnością (?) wspierają tę coraz bardziej wątpliwą moralnie instytucję”.

Piszę o tym, bo Magdalena Środa dotknęła bardzo istotnej kwestii, mianowicie świadomości religijnej polskich katolików.

To nie bezmyślność, jak chciałaby pani doktor. Jeśli Polacy, poznawszy brudy w Kościele, pozostali w nim, to znaczy, że wiara w narodzie jest dojrzalsza, niż sami sądziliśmy. Wygląda na to, że wierni u nas na ogół rozumieją, że Kościół to nie jest taka instytucja jak każda inna i że jest w nim coś daleko więcej niż tylko ludzie z ich żałosnymi grzechami.

Po tym wszystkim, co się wydarzyło, po ujawnieniu okropnych rzeczy, które absolutnie domagają się gruntownego oczyszczenia, „scenariusz irlandzki” wydawał się przecież realny. Na to liczyli inżynierowie społeczni – i się przeliczyli. Frustracja pani etyk pięknie to ilustruje. Szarża Leszka Jażdżewskiego, który przed wyborami do PE zaatakował Kościół, głosząc, że stracił on „moralny mandat do tego, aby sprawować funkcję sumienia narodu”, utknęła w malinach. Ludzie dalej chodzą na Msze, do Boga się modlą i Jemu się spowiadają – nie laickim „autorytetom”.

Nie chodzi o hurraoptymizm. Walka o duszę trwa, są odejścia i każdy może ulec pokusie, ale wydaje się, że „owce” wciąż rozpoznają w Kościele Pasterza, nie dają się więc nabrać na beczenie wilków. Ze względu na Pasterza słuchają kapłanów. W kościołach adorują Najświętszy Sakrament, a nie proboszcza. Wierni w kościele przyjmują Jezusa, a nie księdza. Księdza to przyjmują na kolędzie, bo reprezentuje Chrystusa i niesie Jego błogosławieństwo.

W Kościele są zawodni ludzie, ale przede wszystkim jest Zbawiciel. Poza Kościołem są tylko zawodni ludzie. Co mają do zaoferowania? Zbawienie własnej produkcji? Jakąś metodę pokonania śmierci i nadzieję na ostatnią godzinę?

Ideolodzy, szarpani to tu, to tam wichrem diabelskich podszeptów, goniący za wciąż oddalającym się horyzontem, nie mają nic – i wściekają się, że ludzie tego nie kupują. Jeśli jednak wierni wiedzą, Kto jest głową Kościoła, nie zniechęcą ich niedomagania innych części organizmu.

Nie przypadkiem porównuje się Kościół do łodzi. Łódź chroni pasażerów przed utonięciem i prowadzi do celu, nawet gdy ktoś z załogi prowadzi się źle.

* * * * *

Wrzuć raport

Komitet ONZ Przeciwko Torturom pochylił się nad Polską i orzekł, że „odmowa dostępu do legalnej aborcji w pewnych okolicznościach wiąże się z tak intensywnym cierpieniem fizycznym i psychicznym, że może stanowić torturę”. Rzecz jasna to Polki są tak torturowane. To orzeczenie jest reakcją na raport „na temat zapewnienia dostępu do legalnej aborcji oraz przymusowej sterylizacji”. Komitet zalecił dekryminalizację aborcji, skrytykował brak „procedur umożliwiających dostęp do legalnej aborcji”, wyraził niezadowolenie ze skutków działania u nas klauzuli sumienia... A skąd komitet ONZ wie, że u nas takie „piekło kobiet”? Ano, raport sporządziły feministki z Federy i nie tylko. Fajnie to działa, zupełnie jak w automacie z napojami. Chcesz orzeczenia przeciw ochronie życia? Wrzuć raport o strasznej sytuacji kobiet. Chcesz rezolucji przeciw homofobii? Wrzuć raport o prześladowaniu gejów. Chcesz wzmocnić obronę dzieci poczętych? Wrzuć… Nie. Ten przycisk nie działa. •

Krwawy wybór

Parlament Nowej Zelandii legalizuje aborcję. Dotychczas proceder ten był tam zabroniony. Zgodnie z projektem ustawy, aborcja jest „kwestią zdrowotną” kobiety, która będzie mogła zabić swoje dziecko na życzenie. Do 20. tygodnia ciąży nie będą do tego wymagane żadne badania. Później będzie można przeprowadzić aborcję, gdy zaleci ją lekarz. Czy syndrom poaborcyjny też będzie kwestią zdrowotną, ustawa nie mówi.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.