Ułatwienia w drodze

Agata Puścikowska

|

GN 34/2019

Czasem trudna na pozór droga jest prosta. A droga łatwa okazuje się nie do pokonania…

Ułatwienia w drodze

Pamiętają Państwo te podróże dwadzieścia czy trzydzieści lat temu? Oczywiście podróże nieco dalsze niż do babci na wieś. Samochodem raczej średnim, żeby nie powiedzieć słabym. Gdy ograniczenie na zagranicznej autostradzie wynosiło 120 km na godzinę, człowiek się śmiał, jeśli jego autko z trudem wyciągało 80. Na autostradzie za granicą to w ogóle była jazda bez trzymanki. Kurczowo, prawym pasem, bo liczba aut obok i ich prędkość przyprawiały kierowców mniej zaawansowanych o palpitacje serca. I nawet kawa nie była potrzebna. Oczywiście kawa gotowana na butli gazowej, na poboczu drogi. Bo na kawę ze stacji benzynowej mało kogo było stać. A mapy? A orientacja w terenie? Z kierowcą musiał siedzieć pilot trzymający na kolanach mapy. Zwykle dość stare, które przecież nie aktualizowały się na jedno kliknięcie. Więc trzeba się było mocno skupić, by dojechać do celu. Jeden niezbyt rozważny skręt, jedna pomyłka i można było zwiedzić nie wybrane miejsce, lecz szczere pole, względnie wylądować na złym rozjeździe autostrady. I musiał kierowca współpracować z pilotem. Droga – praca zespołowa. I co? I tak się kierowca oraz pilot starali, że do obranego celu dojeżdżali.

Zazwyczaj. Bo tak to już jest, że żmudna droga, jeśli obrać azymut i pamiętać o zasadach, okazuje się wbrew pozorom łatwa. Z perspektywy jej końca, oczywiście. A teraz? Nawigacje satelitarne, ułatwienia, podróżnicze bułki z masłem i dobrą kawą na stacjach benzynowych. Jedziesz, trochę roztargniony. Autostrady nie są już czymś wyjątkowym. Światowi podróżnicy w dobrych samochodach zdobywają świat. Nawet na znaki drogowe nie bardzo patrzą. Maszyna wie, maszyna powie, maszyna zdecyduje. Drugi człowiek też już niepotrzebny. Aż tu nagle, nie wiedzieć jakim cudem, auto dojeżdża do… bliżej niezidentyfikowanego miejsca. A lekko ogłupiały głosik w nawigacji mówi niewinnie: „Zawróć, jeśli to możliwe” albo, co gorsza: „Dojechałeś do celu”.Tak to chyba jest i w życiu. Trudna droga, ale podejmowana rozumnie, z wysiłkiem, a przede wszystkim z zasadami i z drugim człowiekiem, kończy się pozytywnie. Droga na pozór fajna, łatwa, nowoczesna i bezrozumna może kończyć się poleceniem: zawróć! Jeśli w ogóle jest to możliwe…Nawet jeśli wybieramy życiowy GPS, a nie tradycyjną mapę, warto włączyć w życiową podróż i głowę, i serce, i kogoś, kto doradzi. Bo ułatwienia czasem stają się utrudnieniami. I odwrotnie. Dobrych, życiowych podróży. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.