Prosta historia

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 34/2019

publikacja 22.08.2019 00:00

Na jednym ze stoków Pasma Łososińskiego Beskidu Wyspowego jaśnieją wieże kościoła układające się w literę M. M jak Maryja. W Pasierbcu Matka Boża Pocieszenia daje podwójną nadzieję. Pochodzącą nie tylko od siebie, ale też od noszonego pod sercem Jezuska.

Ks. Bogdan Stelmach  od trzech jest lat proboszczem parafii i kustoszem sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. Ks. Bogdan Stelmach od trzech jest lat proboszczem parafii i kustoszem sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia.
Krzysztof Błażyca /Foto Gość

W takich miejscach człowiek uczy się prostej, zwyczajnej wiary – mówi ks. Bogdan Stelmach, od dwóch lat proboszcz parafii i kustosz sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. – Przynoszą ją ci, którzy tu przychodzą. To miejsce położone jest poza głównymi trasami, trzeba tu więc pielgrzymować specjalnie do naszej Matki Najświętszej – zaznacza.

Mały Pasierbiec leży 6 km od Limanowej, między północnym stokiem Walowej Góry a południowym Góry Pasierbieckiej. To stara wioska, o której pierwsza wzmianka pojawiła się w 1465 r., kiedy dzielono dobra rodu rycerskiego pieczętującego się herbem Drużyna – nazwa miejscowości została zapisana jako „Paszijerbijecz”.

– Lubię powtarzać, że miejscowi gorliwie wymodlili, wychodzili, wyklęczeli cudowne sanktuarium. Postać Matki Bożej jest całkiem zwyczajna, choć ubrana w złote królewskie szaty. Ma bardzo naturalną twarz zwykłej kobiety, a dłońmi pokazuje na serce, pod którym nosi Syna. Za jej plecami stoi Bóg Ojciec, który delikatnym gestem popycha Ją na Ziemię.

Jak dziecko

– Moje powołanie było totalnie zwyczajne – mówi ks. Bogdan. – W moim życiu nie zdarzyło się nie wiadomo co. A może właśnie nadzwyczajne jest to, że tak po prostu wszystko się ułożyło? Od dziecka miałem pragnienie zostania księdzem. Poszedłem do liceum w rodzinnym Nowym Sączu, żeby po jego skończeniu wstąpić do seminarium. Byłem ministrantem, lektorem, nie zdarzyło się nic spektakularnego. Działał na mnie dobry przykład kapłanów, którzy z oddaniem spalali się w pracy duszpasterskiej. W dużej mierze moje powołanie zrodziło się dzięki ich posłudze. Cieszyłem się, kiedy uczestniczyłem w uroczystościach kościelnych, wyjeżdżałem na oazy.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.