– W naszych brygadach służą ludzie, którzy utożsamiają się z wypisanym na sztandarach hasłem: „Bóg, Honor, Ojczyzna” – mówi Grzegorz Krynicki, jeden z 20 tysięcy żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej.
Szkolenie obejmuje m.in. zajęcia z taktyki, łączności, pierwszej pomocy. Duży nacisk położony jest na strzelanie.
Lech Muszyński /PAP
Grzegorz Krynicki wstąpił do WOT w zeszłym roku razem z czterema kolegami z grupy rekonstrukcyjnej Zgrupowania AK „Radosław”. Jak mówi, chodziło o to, żeby pełnić nie tylko służbę historyczną, ale i bronić lokalnych społeczności oraz pomagać im w życiu codziennym. – Setna rocznica odzyskania niepodległości dodatkowo nas zmotywowała – tłumaczy. W 6. Mazowieckiej Brygadzie Obrony Terytorialnej im. rtm. Witolda Pileckiego służy już pięciu członków „Radosława”.
Paweł Nazarewski także trafił do wojsk obrony terytorialnej w zeszłym roku. Zgłosił się 1 sierpnia, a 16-dniowe szkolenie odbył na przełomie listopada i grudnia. Choć ma żonę i dzieci, w tym roku przekroczył już wymaganą liczbę dni szkoleniowych i ćwiczy cały czas. Brał m.in. udział w niedawnych manewrach Dragon ’19. Ochotników takich jak Grzegorz Krynicki i Paweł Nazarewski jest w WOT 17 tys. Dodatkowe 3 tys. to żołnierze służby zasadniczej oddelegowani do pomocy przy tworzeniu nowej formacji. Dowódcy chcą, by liczyła ona 53 tys. ludzi. Ma to nastąpić w 2024 r.
Dużo strzelania
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.