08.08.2019 14:20 GOSC.PL
Według prezesa PiS marszałek Kuchciński zrezygnował ze swojego stanowiska nie dlatego, że złamał prawo czy standardy, ale że takie było oczekiwanie społeczne. Tyle że oczekiwanie dymisji marszałka wynikało właśnie z tego, że co najmniej złamał standardy.
Media ustaliły, że marszałek Kuchciński latał rządowym samolotem z członkami rodziny. M. Kuchciński potwierdził to i zadeklarował, że za te przeloty zapłaci. W kolejnych dniach zaczęły pojawiać się dokumenty, że tych lotów było więcej, niż deklarował marszałek i że latali z nim także politycy PiS. Opozycja zaczęła drążyć temat i z każdym dniem głośniej domagać się dymisji marszałka. Złożyła w tej sprawie wniosek w sejmie, który miał być rozpatrywany 9 sierpnia. Zarzuty dotyczą dwóch obszarów: złamania prawa i standardów. Oficjalne loty marszałka odbywają się według instrukcji HEAD. Przewiduje ona m.in., że transportowi powietrznemu o takim statusie musi towarzyszyć helikopter, a na ziemi rządowa limuzyna, nie mówiąc o ochronie, a to wszystko generuje znaczne koszty. Rodzi się pytanie, czy ponad 100 tego typu lotów marszałka w rodzinne strony rzeczywiście miały charakter służbowy, czy też prywatny. I dalej, czy marszałek miał prawo zabierać na pokład osoby trzecie, przede wszystkim najbliższą rodzinę. Tu pojawia się zarzut o ewentualne korzyści majątkowe. Obecnie postępowanie sprawdzające w sprawie nieprawidłowości przy lotach marszałka prowadzi prokuratura okręgowa w Warszawie. Warto przy tym zwrócić uwagę, że podjęła sprawę nie z własnej inicjatywy, ale po wpłynięciu do niej oficjalnego zawiadomienia ze strony osoby fizycznej. Tak więc odpowiedź, czy doszło do złamania prawa, powinny dać organy ścigania, a nie zapewnienia o niewinności ze strony PiS czy oskarżenia o winie ze strony opozycji.
Jednak nie trzeba czekać na efekt pracy organów sprawiedliwości, aby ocenić, czy zostały złamane standardy, a więc pewne niepisane obyczaje, które wyznaczają normy właściwych zachowań i w dużym stopniu decydują o jakości życia publicznego. W ostatnim czasie uczestniczyłem w różnych mediach w kilku w debatach politycznych i nie spotkałem się z opinią, że te standardy przez marszałka nie zostały złamane, a co najmniej naruszone. Nawet dziennikarze z tzw. prawej strony nie bronili go. Głosy opinii publicznej, wyrażane w mediach elektronicznych, czy w prywatnych rozmowach były takie same. Dostrzegło to kierownictwo PiS i zapadła decyzja, że M. Kuchciński poda się do dymisji. Wyjaśniając jej powody, Jarosław Kaczyński popadł w sprzeczność. Z jednej strony stwierdził, że nie doszło do złamania prawa i standardów, a z drugiej, że decyzja o rezygnacji zapadła pod wpływem opinii publicznej. Tyle że właśnie opinia publiczna oceniła, że doszło do złamania standardów. Oczywiście mamy tu do czynienia z polityczną grą, według której nie można przyznać się do błędu, a powód decyzji przypisać społeczeństwu. Jednak z politycznego punktu widzenia PiS popełnił błąd, nie docenił bowiem opinii publicznej. Każdy dzień zwłoki z decyzją o rezygnacji działał na jego niekorzyść. Tzw. zarządzanie kryzysem było fatalne. Aby osłabić odium oskarżeń, PiS wskazał na podobne nieprawidłowości w przypadku premiera Tuska, oczekując, że równie surowo zostanie rozliczony. Problem w tym, że Donald Tusk obecnie nie walczy o zwycięstwo w wyborach parlamentarnych, a jego premierostwo to jednak historia, więc siła negatywnego oddziaływania na PO nie będzie tak duża jak obecnie na PiS.
Obóz rządzący zapowiadał uczciwość i wysokie standardy w życiu publicznym, a to oznacza, że będzie dbał nie tylko o przestrzeganie prawa, ale także o to, aby politycy tego ugrupowania byli poza podejrzeniami o jakiekolwiek nadużycia czy nieprawidłowości. Przykład lotów marszałka wskazuje, że o tych obietnicach zapomina. Gdyby do rezygnacji doszło od razu po ujawnieniu nieprawidłowości, pokazałby, że te zapowiedzi traktuje poważnie i mógłby nawet obrócić ten kryzys na swoją korzyść.
W tej sytuacji jedno jest pocieszające. Obóz rządzący zapowiedział, że w najbliższym czasie wprowadzi szczegółowe zasady podróży służbowych, aby wyeliminować nieprawidłowości. Tam, gdzie nie działa dobry obyczaj, trzeba wprowadzić przepisy.