Pseudobadania na zdrowie?

Magdalena Grudzień

|

GN 32/2019

publikacja 08.08.2019 00:00

Czy popularny ostatnio biorezonans i badanie żywej kropli krwi mogą powiedzieć coś o stanie naszego zdrowia?

Osoby reklamujące badania na stronach internetowych najczęściej uśmiechają się do nas w uniformach  i ze stetoskopem. Osoby reklamujące badania na stronach internetowych najczęściej uśmiechają się do nas w uniformach i ze stetoskopem.
istockphoto

Nauka oferuje wiele badań. Standardowa ścieżka zdrowia nie jest jednak prosta. W pierwszej kolejności na specjalistyczne badania musi nas skierować odpowiedni lekarz, a wiadomo, że kolejki i czas oczekiwania są długie. Na diagnostykę taką jak rezonans magnetyczny czy tomograf komputerowy czeka się czasami kilka tygodni, a nawet parę miesięcy. Jeśli chcemy dostać się do lekarza bez kolejki, musimy zapłacić za wizytę, a do tego doliczyć koszt zleconych badań. Stawianie diagnozy trwa czasami miesiącami, a nawet latami.

Kuszące oferty

Kiedy zrezygnowani odsyłani jesteśmy od jednego specjalisty do drugiego, ulotka z ofertą: „Jedno badanie zastąpi ponad dwadzieścia badań laboratoryjnych. Zrób już dzisiaj, bezpłatnie” staje się bardzo kusząca. Innym sposobem werbowania potencjalnych chętnych na diagnozę jest kontakt telefoniczny. Najczęściej dzwoni osoba, która proponuje bezpłatne badanie. Dzięki niemu dowiedzieć się można, na co chorujemy, czy organizm jest zarażony bakterią lub pasożytem. Czy brakuje nam jakichś pierwiastków lub witamin, męczy nas stan zapalny lub alergia.

To wszystko można rzekomo wyczytać z badania wykonywanego na jednym urządzeniu. Na rynku pojawia się szeroki wachlarz ofert tego typu pseudobadań. Najbardziej popularne są biorezonans czy badanie żywej kropli krwi. Jak wyglądają te pseudobadania?

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.