Miał coś z ognia

GN 32/2019

publikacja 08.08.2019 00:00

O wolności w… Auschwitz i o tym, co św. Maksymilian zrobił nie tylko dla Franciszka Gajowniczka, ale także dla Karla Fritzscha, oprawcy z obozu, mówi o. Zdzisław Józef Kijas OFM Conv z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

Miał coś  z ognia Miłosz Kluba /Foto Gość

Barbara Jaworska: To Ojciec jest autorem tezy, że beatyfikacja czy kanonizacja to nie wynoszenie świętych na ołtarze, ale… ściąganie ich na ziemię.

O. Zdzisław Józef Kijas OFM Conv: To, że Kościół kogoś kanonizuje czy beatyfikuje, nie oznacza, że wprowadza go do nieba. To jest dziełem Pana Boga, który jest Panem tamtej rzeczywistości. Ale gdy Kościół kogoś beatyfikuje czy kanonizuje, to wyciąga go z nieba i sprowadza znów na ziemię. Znów stawia niejako między żywymi. Aby dla tych, którzy są jeszcze w drodze, był albo przykładem życia, albo przykładem odwagi, albo przykładem wyborów, albo by zwyczajnie im towarzyszył czy wstawiał się za nimi jako orędownik. To przywracanie świętych do życia społecznego. Przywracanie dla wiernych Kościoła pielgrzymującego tych, którzy są już w Kościele chwalebnym, w Kościele królującym.

Co polskiemu Kościołowi i polskim wiernym dało sprowadzenie Maksymiliana na ziemię?

Dla Polski szczególnie ważna była beatyfikacja o. Maksymiliana. Trzeba pamiętać, że wcześniej ostatnim beatyfikowanym Polakiem był Melchior Grodziecki, misjonarz jezuicki, zamordowany przez kalwinów w Koszycach, którego beatyfikacja odbyła się w 1905 roku. A ostatnim kanonizowanym był Andrzej Bobola, również męczennik jezuita, zamordowany przez Kozaków, który został wyniesiony do chwały ołtarzy rok przed II wojną światową. Po drugie, beatyfikacja i kanonizacja o. Maksymiliana były ważnymi elementami rozliczenia się z niedawną historią. Ważne więc było, że beatyfikowany został zakonnik z tzw. bloku wschodniego, zza żelaznej kurtyny, gdzie życie zakonne zostało niemal całkowicie wyeliminowane. Istotne było również to, że przygotowania do beatyfikacji zbiegły się w czasie z Wielką Nowenną przed Milenium Chrztu Polski. Wybór o. Maksymiliana zachęcał do gestów przebaczenia i pojednania. Znaczenie miał również fakt, że beatyfikacja w 1971 r. odbyła się we Włoszech, co pozwoliło wielu rodakom po raz pierwszy wyjechać za granicę. Natomiast kanonizacja w 1982 r. odbyła się w czasie trwającego w Polsce stanu wojennego, do czego nawiązał w przemówieniu Jan Paweł II.

Duchowość o. Maksymiliana opierała się na trzech filarach: posłuszeństwie, modlitwie i pracy. Zwłaszcza posłuszeństwo jakby nie przystaje do naszych czasów, gdy każdy jest indywidualistą, a świat promuje tezę: „wszystko zależy tylko od ciebie”.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.