Przygoda zamiast smartfona

Szymon Babuchowski

|

GN 31/2019

publikacja 01.08.2019 00:00

Są rzeczy, które da się powiedzieć tylko twarzą w twarz. I przeżycia, których da się doświadczyć tylko w realu. Dlatego większość uczestników obozu w Kostkowicach zostawiła swoje komórki w domach.

T-shirty uczestników obozu różnią się napisami na plecach. – To są wartości, które staramy się pielęgnować – wyjaśnia Dariusz Kowalski. T-shirty uczestników obozu różnią się napisami na plecach. – To są wartości, które staramy się pielęgnować – wyjaśnia Dariusz Kowalski.
henryk przondziono /foto gość

Za bramą obozowej bazy zaczyna się las. Mijamy kolejne obozowiska porozbijane między drzewami – wtopioną w zieleń barwną mozaikę namiotów, pomiędzy którymi suszy się pranie. Tu stacjonuje Kraków, tam Warszawa. – Szukacie „Nereusza”? – dopytuje się opiekun jednej z harcerskich grup. – A co to za grupa? Aaa, to ci z Rudy Śląskiej! Tak, są tam. Wrócili wczoraj ze spływu kajakowego. To taka żywa młodzież, z ikrą. Ale oni chyba nie są harcerzami…

Wyzwania z koszulek

Faktycznie, nie są harcerzami. Nie noszą też mundurków, a granatowe T-shirty z pomarańczowym logo różnią się między sobą napisami na plecach: „wolność”, „uczciwość”, „pasja”, „bezinteresowność”, „zaufanie”, „wsparcie”, „obecność”, „otwartość”, „odwaga”, „szacunek”, „braterstwo”… – To są wartości, które staramy się pielęgnować – wyjaśnia Dariusz Kowalski, kierownik obozu i wiceprzewodniczący Stowarzyszenia św. Filipa Nereusza w Rudzie Śląskiej. – Czasem są to cechy, z którymi kojarzą nas inni, a czasem wyzwania, które sami sobie stawiamy.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.