Cuda z Michigan

Jacek Dziedzina

|

GN 30/2019

publikacja 25.07.2019 00:00

Detroit powoli wraca do życia. Z naciskiem na „powoli”. To i tak bardziej optymistyczne niż ogłoszona przed laty sekcja zwłok dawnej perły Ameryki.

Po ponad dekadzie od głośnego upadku można powiedzieć, że Detroit wraca do życia. Po ponad dekadzie od głośnego upadku można powiedzieć, że Detroit wraca do życia.
Benjamin Beytekin /dpa/pap

Gdy w 2008 r. doszło do krachu na giełdzie nowojorskiej i całą Amerykę, a za nią pół świata, dotknął kryzys finansowy i gospodarczy, oczy wszystkich zwróciły się na Detroit w stanie Michigan. Symbol potęgi amerykańskiej gospodarki, zwłaszcza przemysłu motoryzacyjnego, ogłosił upadłość. Bankructwo tego miasta nie było widoczne tylko w tabelkach, ale dostrzegalne gołym okiem. Puste trzypasmowe jezdnie, biegające po nich koty, wyludnione dzielnice, powybijane szyby, pustostany, kilka otwartych sklepów i jeszcze mniej działających restauracji, ponad połowa mieszkańców na emigracji do innych miast Ameryki. To nie pierwszy przypadek bankructwa miasta w historii. Ale po raz pierwszy dotknęło ono tak ważny kiedyś ośrodek przemysłowy, kojarzony z gigantami motoryzacji, takimi jak Ford, General Motors czy Chrysler, oraz – o czym rzadko się mówi – z przemysłem zbrojeniowym, który zarobił miliardy dolarów na wojnach prowadzonych przez USA. Mało kto jednak zdawał sobie sprawę z tego, że Detroit umierało już od dłuższego czasu, a rok 2008 tylko przyspieszył ten proces. „Prawda jest taka, że Detroit zaczęło umierać czterdzieści lat temu, gdy Japończycy doszli do tego, jak zrobić lepszy samochód” – pisał z przekąsem Charlie LeDuff w znakomitym, choć przygnębiającym reportażu „Detroit. Sekcja zwłok Ameryki”. „Teraz cały kraj wiedział, że to miasto i cały region już wtedy staczały się po równi pochyłej. I cały kraj z nas się śmiał (…). Pas rdzy [to popularne określenie przemysłowych terenów w północno-wschodniej części USA – J.Dz.] zmienił się w zardzewiały klozet” – pisał o swoim rodzinnym mieście. Większość komentatorów była przekonana, że jeśli Detroit uda się w ogóle kiedyś podnieść, to nie prędzej niż za kilkadziesiąt, może sto lat. Po ponad dekadzie od głośnego upadku można z pewną ostrożnością powiedzieć, że Detroit wraca do życia. To z pewnością nie będzie nigdy ta sama potęga, którą to miasto było przez długie dziesięciolecia XX wieku. Są jednak powody do umiarkowanego optymizmu: sekcja zwłok została chyba ogłoszona przedwcześnie.

Dostępne jest 27% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.