Godność geja

Bogumił Łoziński

Gej jest człowiekiem obdarzonym przez Boga godnością, nawet jeśli łamie nakazy moralne. Ostry spór etyczny czy ideowy nie może przeradzać się w nienawiść, pogardę wobec inaczej myślących czy fizyczną przemoc. Niestety, taki wymiar przybiera w Polsce konflikt między środowiskami LGBT i konserwatywnymi. Podczas marszu równości 20 lipca w Białymstoku tę granicę przekroczyli przeciwnicy ideologii LGBT.

Godność geja

Kontrmanifestanci próbowali zablokować pochód LGBT, rzucali w nich kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwali obraźliwe słowa, doszło też do pobicia. Interweniowała policja, która ochraniały manifestację LGBT, również będąc przedmiotem agresji. Zatrzymała 25 chuliganów, głównie kiboli i narodowców, opublikowała też wizerunki osób poszukiwanych w związku z zajściami. Wśród atakujących uczestników przemarszu niestety były też osoby odwołujące się do wiary, np. ubrane w koszulkę z napisem „Nie wstydzę się Jezusa”.

Głos zabrał episkopat, który zdecydowanie potępił zachowania chuliganów. - Przemoc i pogarda w żadnym przypadku nie mogą być usprawiedliwiane i akceptowane. Trzeba wyrazić jednoznaczną dezaprobatę wobec aktów agresji takich jak te, które miały miejsce w Białymstoku podczas sobotniej Parady Równości – stwierdził rzecznik KEP ks. Paweł Rytel-Andrianik.

Do sprawy odniósł się też metropolita białostocki abp Tadeusz Wojda. - Nie do pogodzenia z postawą chrześcijanina, naśladowcy Chrystusa, były akty przemocy i pogardy. Te w żadnym przypadku nie mogą być usprawiedliwiane i akceptowane. Są to czyny przeciwne nauczaniu Chrystusa. Naszym obowiązkiem jest bronienie wartości narzędziami, które zawsze wpisują się w przykazanie miłości bliźniego i szacunek do każdego człowieka. Jezus nakazuje nam wprost: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą” Mt 5,44 – napisał białostocki arcybiskup.

Jest sprawą oczywistą, że w Polsce trwa ostry spór cywilizacyjny o wizję człowieka, zasady etyczne, porządek życia społecznego. Środowiska LGBT walczą o realizację swoich postulatów. Co gorsza, wprowadzają je w życie, np. niektóre samorządy podjęły decyzję, że w szkołach będzie  nauczania permisywna edukacja. Przerażeni rodzice protestują. Strona LGBT sięga też po przemoc symboliczną: szarga świętości osób wierzących, np. profanując Najświętszy Sakrament czy wizerunek Matki Bożej. Osoby, które nie zgadzają się z ich poglądami, piętnują jako nietolerancyjne, wytaczają im procesy, jak drukarzowi z Łodzi, zwalniają z pracy jak pracownika IKEI. Na to strona konserwatywna odpowiedziała w Białymstoku przemocą fizyczną. Obie postawy są niedopuszczalne, prowadzą do eskalacji konfliktu, który do tego jest podsycany przez polityków.

Katolicy nie mogą w sporach stosować przemocy, to niezgodne z naszą wiarą. Czym innym jest bowiem niezgoda na ideologię LGBT i jej praktyczną realizację, czemu trzeba zdecydowanie się przeciwstawiać, a czym innym agresja wobec człowieka, niezależnie czy jest on gejem, czy prowadzi normalne życie płciowe zgodne z etyką katolicką. Nauczanie Kościoła na temat aktów homoseksualnych jest jednoznaczne. Katechizm Kościoła Katolickiego (2357) stwierdza, że akty te „z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane”, „są one sprzeczne z prawem naturalnym”, „w żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane”. A jednocześnie zaraz podkreśla, że osoby o skłonnościach homoseksualnych „powinno się traktować (...) z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji” (2358). Oba te stwierdzenia należy traktować łącznie - przeciwstawiać się grzechowi, ale szanować godność grzesznika.