"Prostota serca. Antonina Meo. Nennolina"

Małgorzata Gajos

publikacja 18.07.2019 15:27

Ta niespełna siedmioletnia dziewczynka przepowiedziała swoją śmierć, istnieje pewność do 4 jej ekstaz, przynajmniej 7 wizji i kilku zjawisk nadzwyczajnych. Z cyklu, jaką książkę warto przeczytać.

"Prostota serca. Antonina Meo. Nennolina" Antonina Meo. Wikipedia

Książkę dostałam na urodziny już jakiś czas temu, ale musiała na mnie trochę poczekać. Czyta się ją bardzo szybko. Ciekawy jest dość obszerny wstęp karmelity Luigiego Borriellego. "Prostota serca" to zbiór liścików, myśli i drobnych ofiar małej Antoniny Meo. Dziewczynka zmarła mając niecałe 7 lat, a z jej tekstów, pisanych głównie przez jej mamę, bije niesamowita mistyka. Benedykt XVI 18 grudnia 2007 roku podpisał dekret o heroiczności cnót Antoniny. 

Jej listy przypominają o tym, że trzeba stać się jak dziecko.
"<<Być jak dziecko>> nie oznacza wcale regresu psychologicznego, ani też zmiany sposobu zachowania, ale powrót do <<stanu pierwotnego>>, w którym jest się blisko źródła Życia, a więc jest się przygotowanym do przyjmowania jego dobrodziejstw i jego znamion, które pozostają w człowieku na zawsze" - cytuje we wstępie Karla Rahnera karmelita.

Antonina Meo urodziła się 15 grudnia 1930 roku w rzymskiej, bardzo pobożnej rodzinie - Michała i Marii Ravaglioli. W domu wołali na nią Nennolina. "Została ochrzczona w rodzinnej parafii, w bazylice Świętego Krzyża Jerozolimskiego, w dniu Świętych Młodzianków Męczenników. Na temat tego zbiegu okoliczności napisano później: << Nigdy dzień i miejsce chrztu nie były tak znaczące względem tego, co się później wydarzyło z tą dziewczynką. Wydarzenia naznaczone krzyżem Chrystusa, którego streszczeniem mogą być słowa św. Pawła: w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa (Kol 1,24)>>". Warto dodać, że po narodzinach Antoniny, jej mama uczyniła na ciele dziewczynki znak krzyża świętego. Nennolina powie później wiele razy do Jezusa: "Kochany Jezu ukrzyżowany (...) chciałabym na zawsze zostać na Kalwarii, blisko Ciebie i Twojej mamusi" (list z 28 stycznia 1937 r.).

Antonina naprawdę była niezwykle zakochana w Chrystusie, w Trójcy Świętej, w Matce Bożej. Czytając jej listy, choć miejscami wydają się wręcz nudne z powodu powtórzeń, zauważamy głęboką miłość i zrozumienie najważniejszych prawd wiary. Ona czeka na przyjęcie Jezusa w Eucharystii z utęsknieniem, pisze, by pomógł jej znaleźć dobrego spowiednika. Jej listy są adresowane do Jezusa, Maryi, Ducha Świętego, Boga Ojca, Trójcy Świętej. Pierwszym słowem, które napisała własnoręcznie było imię Jezus. Wielokrotnie podkreślała, jak bardzo Go kocha. 

Gdy miała 5 lat okazało się, że zachorowała na osteosarkomę i 25 kwietnia 1936 roku amputowano jej lewą nogę. Dziewczynka nie załamała się. Była niezwykle dojrzała i większym dla niej zmartwieniem byłoby umrzeć w grzechu śmiertelnym, o czym wspomina w liście z 27 października 1936 roku: "Jezu spraw abym umarła niż miałabym popełnić grzech śmiertelny". (Podobne podejście miał św. Dominik Savio, który żył w XIX wieku i był pierwszym, najmłodszym kanonizowanym dzieckiem).

Antonina dobrze pojmowała również, czym jest sakrament bierzmowania, który w dzisiejszych czasach zdaje się być dla wielu młodych ludzi "formalnością". 

Gdyby nie umarła, prawdopodobnie zostałaby zakonnicą, pisze o tym w listach. Bije z nich radość i miłość.

"Kochany Jezu, kiedy będę już duża chciałabym być siostrą, aby zostać Twoją oblubienicą. Cieszysz się Jezu, że pragnę zostać Twoją oblubienicą?" 

Od pewnego czasu zaczęła się również podpisywać w listach Antonina od Jezusa. 

Pisała również, że chce być lampką albo lilią, która byłaby blisko ołtarza. Prosiła w listach o zdrowie dla innych, nawrócenie dla grzeszników, o to by Jezus pomagał jej być dobrą. Zaskakują dojrzałością, miłością. 

Luigi Borriello wspomina, że Antonina przepowiedziała swoją śmierć, istnieje pewność do 4 jej ekstaz, przynajmniej 7 wizji i kilku zjawisk nadzwyczajnych. 

Jej śmierć wyglądała tak: "Rankiem, 3 lipca 1937 roku, <<Antonina patrzyła przed siebie nieruchomym wzrokiem; miała wesołe oczy; na jej twarzy nie było widać najmniejszego poruszenia; były dostrzegane jedynie oznaki zaniku tchu i bardzo długie okresy przerwy między jednym, a drugim oddechem (...). Jedna z sióstr zasugerował mojemu mężowi, aby jej powiedział: Jezusie, Józefie i Maryjo (...) powierzam Wam moje serce (...), niech moja dusza odpoczywa w pokoju razem z Wami. W czasie ostatniego westchnienia, Nennolina wzięła głęboki oddech i umarła>> - odeszła na wieczne spotkanie z Bogiem Ojcem, Bogiem Synem, Bogiem Duchem Świętym, Matką Bożą i tymi wszystkimi, do których pisała swoje liściki".

Być może doczekamy się jej procesu beatyfikacyjnego.

Tymczasem polecam książkę o niej. Warto przeczytać wstęp, bo daje lepszy obraz całości, a listy na pewno Was zaskoczą. 

"Jezu przyjdź z nieba do mojego serca
Ty który jesteś miłością"

(list z 10 stycznia 1937 r.)


Luigi Borriello, "Prostota serca. Antonina Meo. Nennolina", Księgarnia św. Jacka, Katowice 2006