Noc w muzeum

Wojciech Wencel

|

GN 29/2019

Po majątku Glogerów w Jeżewie Starym pozostały jedynie ruiny browaru, jednak pamiątki po natchnionym badaczu można oglądać w pobliskim Tykocinie.

Noc w muzeum

Przez całe życie kochał „rzeczy polskie”. Podróżował wzdłuż Niemna, Wisły, Bugu i Biebrzy, zbierając słowiańskie „starożytności”. Opisywał ginące obyczaje, cytował ludowe pieśni, szkicował rozpadające się dworki i lamusy. Rodzinie i znajomym tłumaczył: „Takie już bowiem mam dziwactwo, że zamiast szukać dalekich cudów przyrody, zamiast gonić za zgiełkiem po targowicach świata, doznaję największych rozkoszy, gdy wpatruję się w dno cichych strumieni i rzek, gdy przykładam ucho do starych mogił, których szeptu mrocznych dziejów nikt nie słucha”.

W dziejach kultury polskiej Zygmunt Gloger (1845–1910) zapisał się jako etnograf, archeolog, folklorysta i krajoznawca, ale przede wszystkim autor „Encyklopedii staropolskiej”, którą opatrzył mottem: „Obce rzeczy wiedzieć dobrze jest, swoje – obowiązek”. Po majątku Glogerów w Jeżewie Starym pozostały jedynie ruiny browaru, jednak pamiątki po natchnionym badaczu można oglądać w pobliskim Tykocinie. Co ciekawe, zrekonstruowany przez miejscowy oddział Muzeum Podlaskiego Gabinet Glogerowski mieści się w dawnym... domu talmudycznym, tuż obok synagogi, do której codziennie zjeżdżają wycieczki z Izraela.

Wysiadającym z autokaru mieszkańcom Tel Awiwu czy Hajfy ta arcypolska izba pamięci raczej nie jest do niczego potrzebna. Nie są zainteresowani lokalnym krajobrazem, architekturą, przechodzącymi ludźmi, cóż dopiero śladami przeszłości. Pędząc do synagogi, zachowują się, jakby otaczała ich próżnia. Myślę jednak, że dla dusz ich przodków, urodzonych i zmarłych na polskiej ziemi, długa tradycja współistnienia z chrześcijańskim narodem może się okazać zbawienna. Wprawdzie w ciągu dnia Gabinet Glogerowski z reguły świeci pustkami, ale kto wie, co się tam dzieje nocą...

Pies z kulawą nogą łazi po ulicach z rynku odjeżdżają ostatni cykliści dozorca w mundurze na kłódkę zamyka staropolską duszę w domu talmudycznym

sofa i komoda znikają w ciemności niewidzialny zegar wybija godzinę leżą nieczytelne listy i pamiątki w wyłączonej na noc dębowej witrynie

nagle świeca złotym płomieniem wybucha ktoś do stołu ciężkie przysuwa fotele wychodzą z szeolu mężczyźni w jarmułkach żeby się naradzić z Zygmuntem Glogerem

żalą się że smutno i że czas się dłuży: – Musimy gryźć ziemię razem z poganami, a ten Żyd, co wszystkich grzeszników odkupił, za nic we wszechświecie nie chce mówić z nami.

wzrusza się niedolą sąsiadów etnograf i zachodzi w głowę jak mógłby im pomóc: – Nie znaliście Pana, i On was nie pozna, lecz wydaje mi się, że jest jeden sposób.

potem coś tłumaczy i kładzie na stole klucz do garderoby zgarniętej z Jeżewa w ciszy (w tym przypadku dosłownie grobowej) wstaje główny rabin – i zaczyna śpiewać:

– Wezmę ja kontusz, wezmę ja żupan, szablę przypaszę, ja – Żyd słowiański – będę po polsku gadać z Mesjaszem!

(Wiersz z tomu „Polonia aeterna”, 2018) •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.