Strzelanina

Marcin Jakimowicz

|

GN 29/2019

publikacja 18.07.2019 00:00

Ciszaaaaa! Musimy się skupić! Odkładając pilota, staramy się zamienić świat Netflixa, Ligi Mistrzów i wyprzedaży na kwadrans z Panem Bogiem. Rozproszenia, jak na złość, rozpoczynają frontalny atak. Wychodzimy na ring i zamiast skupić się na Oblubieńcu, który cieszy się z tego, że do Niego przychodzimy, koncentrujemy się na zestrzeliwaniu przeciwności. Pif-paf!

Strzelanina HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Lubię przytaczać historię o świętym Bernardzie z Clairvaux – opowiadał abp Grzegorz Ryś. – Święty Bernard spotkał raz chłopa, który zapytał go, czym się zajmuje. Kiedy odpowiedział, że się modli, chłop prychnął: „Iiii, też mi praca!” i dodał, że on także umie się modlić. Wtedy święty zaproponował zakład o konia, że chłop zmówi „Ojcze nasz” bez roztargnienia. Chłop skuszony łatwym, jak mu się wydawało, sposobem pozyskania konia bardzo chętnie na zakład przystał i zaczął się modlić: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja… A siodło też dostanę?”. Piękne. I naprawdę nieistotne, czy świętym, który zaproponował tę zabawę, był Bernard czy Franciszek Salezy. Chodzi o siodło.

Myślę, że nasz Bóg nie obrazi się na taką formę urozmai- conej modlitwy. Dlaczego? Bo doskonale zna naszą kondycję, pamięta, że jesteśmy prochem i że myślimy nie tylko o chlebie naszym powszednim, ale również o siodle.

Wielka cisza

I cóż z tego, że pisałem już przed laty o rozproszeniach na modlitwie? Ilość mejli i komentarzy, które spływają do redakcji, świadczy o tym, że mamy z tym ogromny problem. To bardzo dobrze. Dlaczego? Bo jest dowodem na to, że się modlimy i zależy nam na pielęgnowaniu relacji z Najwyższym. Czy walczyć z rozproszeniami? A jeśli tak, to jak to robić?

Przeczytaj także:

 

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.