Zwyczajnie dobry ksiądz

ks. Tomasz Lis

|

Nowy Numer 28/2019

publikacja 11.07.2019 00:00

Był ascetą, dobrotliwym proboszczem, niezmordowanym spowiednikiem. Właśnie zakończył się diecezjalny etap jego procesu beatyfikacyjnego.

Ks. Stanisław Sudoł  jako neoprezbiter. Ks. Stanisław Sudoł jako neoprezbiter.
reprodukcja ks. Tomasz Lis /foto gość

Gdy proboszcza nie było na plebanii, każdy wiedział, że trzeba iść do kościoła, aby go spotkać. Spędzał tam długie godziny na modlitwie. Często leżał krzyżem, gdy miał trudne sprawy do załatwienia. Najczęściej spowiadał. Pamiętam, jak przyjeżdżali do niego ludzie z odległych stron, by skorzystać z tej posługi. Ksiądz Stanisław Sudoł był jak święty proboszcz z Ars Jan Maria Vianney – ubogi i oddany dla penitentów – wspomina ks. Józef Konefał, krewny ks. Sudoła i następca na stanowisku proboszcza w Dzikowcu.

Szkoła charakteru

W Dzikowcu na Podkarpaciu, gdzie spędził większość swojego kapłańskiego życia, pamiętający go mieszkańcy podkreślają, że kapłaństwo było jego życiem, misją i zadaniem. – Zapamiętałem go już jako mały chłopiec, gdy przyjechał do chorego sąsiada z sakramentami. Podczas gdy on udzielał namaszczenia chorych, najbliżsi modlili się w izbie obok. Ja byłem tam z mamą. Gdy skończył, wyszedł, porozmawiał z każdym, pytał o zdrowie, o rodzinę. Każde dziecko uścisnął i pytał, czy umie się już przeżegnać. Potem przez lata był moim katechetą i spowiednikiem. Jako kierownik duchowy był nieoceniony. Wymagający, ale przy tym łagodny – wspomina Wojciech Mroczek z Lipnicy. Tę troskę o drugich ks. Sudoł wyniósł z domu rodzinnego, a swoje kapłaństwo ukształtował podczas studiów w seminarium przemyskim. Urodził się 16 marca 1895 r. we wsi Zembrza w powiecie kolbuszowskim, w ówczesnym zaborze austriackim. Był siódmym z ośmiorga dzieci Marcina i Wiktorii Sudołów, galicyjskich chłopów, którzy wielką wagę przykładali do religijnego wychowania potomstwa. Dzieciom nieobca była praca w gospodarstwie. Wielką pasją rodzinną, przekazywaną z pokolenia na pokolenie, było pszczelarstwo, które ks. Stanisław kultywował na swoich placówkach kapłańskich. Mimo że Sudołowie nie byli majętni, posłali Stanisława do gimnazjum w Rzeszowie. W 1915 r. rozpoczął studia w seminarium duchownym. Wielokrotnie później wspominał, że jednymi z najważniejszych dla niego momentów z seminaryjnych lat były przyjęcie sutanny i dzień święceń kapłańskich. – Księdza Sudoła nie można było spotkać inaczej jak tylko w sutannie. Choć była ona pocerowana i połatana, ale była jego najważniejszym strojem, jak mawiał, Chrystusową szatą. Gdy chciano mu kupić nową, wzbraniał się, tłumacząc, że ta, w której chodzi, jest jeszcze poczciwa – wspomina ks. Konefał.

Dostępne jest 29% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.