Czy to możliwe, by wszechmocny Pan Zastępów, przy którym narody „są jak kropla wody u wiadra”, działał przez kawałeczek płótna? I dlaczego to, co zawsze działało, czasem przestaje działać?
Góra Karmel. To tu prorok Eliasz ściągnął z nieba ogień, zawstydzając proroków Baala.
HENRYK PRZONDZIONO /foto gość
Nazywany był prorokiem jak ogień. Nic dziwnego. Dokonał najbardziej spektakularnego cudu, jaki można sobie wyobrazić. Trudno o większe fajerwerki.
Ktoś jeszcze zabiera się ze mną na szczyt, z którego prorok Eliasz wołał o ogień? Może być gorąco, ale uspokajam: nie trzeba wchodzić wysoko. Góra Karmel (dosł. Winnica Boga) to nadmorskie pasmo górskie rozciągające się nad Morzem Śródziemnym na wysokości jedynie 546 m n.p.m. Ruszamy!
To będzie tekst o Eliaszu, czyli o Karmelu, czyli o szkaplerzu.
Rozpłaszczony
Czy to możliwe, by wszechmocny Pan Zastępów, przy którym narody „są jak kropla wody u wiadra”, działał przez kawałeczek płótna, a nawet, jak zawołałby rozbawiony świat – „szmatki”? Czy samo noszenie szkaplerza przez osobę, która nie wierzy w tę niebiańską ochronę, ma jakikolwiek sens? Zanim przyjrzymy się maleńkim brązowym skrawkom materiału połączonym tasiemkami, zerknijmy na troszkę większe płótno.
Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.