Marzenie o liceum

Jakub Jałowiczor

|

GN 27/2019

publikacja 04.07.2019 00:00

O miejsca w liceach walczą jednocześnie gimnazjaliści i ósmoklasiści. Jednak miejsc w szkołach jest tyle samo co zwykle.

W dużych miastach problemem jest dostanie się do wymarzonej szkoły. W dużych miastach problemem jest dostanie się do wymarzonej szkoły.
roman koszowski /foto gość

Na zebraniach rodziców panował stresujący klimat: konkursy, łapanie punktów. Na pewno było bardziej nerwowo niż 4 lata temu, kiedy do liceum zdawała starsza córka – mówi Agnieszka Dudzińska z Warszawy, mama Hani. Hania właśnie ukończyła klasę językową w gimnazjum na Bielanach. Teraz chciałaby uczyć się w liceum im. Lelewela znajdującym się w tym samym zespole szkół. Dlaczego tam? Wygodny dojazd z domu i dobre połączenie ze szkołą muzyczną, do której Hania chodzi 3–4 razy w tygodniu (dlatego równolegle z egzaminem gimnazjalnym zdawała egzaminy z altówki na koniec roku). Oprócz tego na wszelki wypadek złożyła podania do ok. 10 innych szkół, bo w Warszawie nie ma pod tym względem ograniczeń. Jak mówi jej mama, Hania bardzo spokojnie podeszła do egzaminu kończącego szkołę. Wielu jej rówieśników wciąż bardzo się stresuje. Wyniki rekrutacji będą znane w tym miesiącu.

Podwójny rocznik

Doniesienia o rekrutacji mogły przerażać. Ponad 1,6 tys. osób walczyło o miejsca w warszawskim liceum im. Klementyny Hoffmanowej, słynącym z klas z rozszerzoną biologią i chemią (mowa tylko o tych, którzy Hoffmanową wskazali jako tzw. szkołę pierwszego wyboru). W XIII LO w Krakowie łącznie ponad 800 uczniów starało się o przyjęcie do klasy humanistycznej z rozszerzonym językiem angielskim i biologią. W lubelskim LO im. Hetmana Zamoyskiego złożono ponad 2 tys. podań. Jednak w rzeczywistości chętnych na jedno wolne miejsce było mniej więcej tylu, ilu w zeszłym roku.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.