Władcy dusz

Marcin Jakimowicz

|

GN 27/2019

publikacja 04.07.2019 00:00

Obserwowałem upadek kilku znanych kapłanów. Początkowo jako duszpasterze trzymali dystans, ale pokolenie sierot spragnione duchowych autorytetów nie odpuszczało. Zobaczyło w nich ojców, a nawet duchowych herosów, zawisło na ich szyjach i w konsekwencji zadusiło. Ci księża nie byli w stanie zejść z pomników, które im postawiono.

Władcy dusz ks. Zbigniew Niemirski /Foto Gość

Pokolenie duchowych sierot desperacko szuka autorytetów. Nie jest to niczyja wina, ale naturalna tęsknota mająca socjologiczne zakorzenienie. Nieprzypadkowo socjologowie i psychologowie nazywają tę generację najbardziej samotną w historii oraz pokoleniem bez ojców.

Znam kierowników duchowych, którzy naprawdę początkowo szukali pokory, dystansu, dbali o duchową higienę (to znaczy o znajdywanie oddechu, czasu dla siebie), a jednak przez lata byli bombardowani tak intensywnym „uwielbieniem”, „ochami” i „achami” i wszelkimi możliwymi objawami kultu jednostki, że choć uciekali od tego, w końcu uwierzyli we własne siły. I, co gorsza, choć przez lata głosili znakomite konferencje o posłuszeństwie, ostatecznie zaczęli przedkładać własne zdanie, przekonania, intuicje i rozeznania nad oficjalne nauczanie Kościoła i polecenia przełożonych.

Stoisz? Tylko ci się zdaje

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.