Poetyka śmietnika

Jarosław Dudała

|

GN 26/2019

publikacja 27.06.2019 00:00

Pluszowy tygrys rozciąga się nad manekinową damulką w sukience na ramiączkach i motycyklowym kasku. Obok jej kolega w krótkich portkach, słomkowym kapeluszu i masce szesnastowiecznego spiskowca Guya Fawkesa, spopularyzowanej przez ruch anty-ACTA.

Bogumił Chmiel (z lewej) i jego współpracownik Rafał Baros. Bogumił Chmiel (z lewej) i jego współpracownik Rafał Baros.
KRZYSZTOF BŁAŻYCA /foto gość

W rogu placu – miniogródek. Niskie płotki, a za nimi emerytowane krasnale ogrodowe i lalki, Flip i Flap, kreskówkowy krecik w stroju górnika, figurka służącego podającego na tacy żółwika i pojedynkowy pistolet. To Gminny Punkt Zbiórki Odpadów w Katowicach-Podlesiu. Brama, szlaban, waga samochodowa, rzędy dużych i bardzo dużych kontenerów. Każdy mieszkaniec miasta może tu przywieźć swoje śmieci. Zwłaszcza te, które nie mieszczą się w typowym kuble na odpady. Plac ma jakieś 50 metrów długości i ze 30 metrów szerokości. Za płotem rozciąga się las. Niby to peryferie, a ruch jak na Krakowskim Przedmieściu.

Zły policjant, dobry policjant

– Którejś soboty w ciągu 5 godzin przyjęliśmy 156 samochodów – mówi Bogumił Chmiel, który wraz z Rafałem Barosem zawiaduje tą składnicą. Od razu widać, że pan Bogumił lubi pogadać. – Uwielbiam pracę z ludźmi – uśmiecha się szeroko.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.