Lewa edukacja

Franciszek Kucharczak

|

GN 25/2019

publikacja 20.06.2019 00:00

Myśl wyrachowana: "Edukacja seksualna" to nie nauka - to próba zarządzania życiem innych na ich koszt.

Lewa edukacja

Rzecznik PO (praw obywatelskich) Adam Bodnar chce obowiązkowej edukacji seksualnej w polskich szkołach. Wie co prawda, że dzieci w szkole mają przedmiot „wychowanie do życia w rodzinie”, ale uważa, że jego program jest zły i trzeba go napisać według sławetnych wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia. Pan rzecznik wyznaje zapewne laicki dogmat, że ludzie o chrześcijańskim światopoglądzie nie mają prawa układać żadnych programów szkolnych nawet dla narodu prawie w całości chrześcijańskiego. My mamy się słuchać mądrzejszych, którzy wiedzą, że Boga nie ma, są więc „wolni od ograniczeń” i z tego powodu mogą naszym dzieciom przekazywać takie treści, jakie oni – a nie my – uznają za słuszne.

Żeby to mogło się dokonać, zajęcia z „seksu” muszą być obowiązkowe – pan Bodnar właśnie tego się domaga, uważa bowiem, że polscy rodzice nie potrafią i nie chcą o tym z dziećmi rozmawiać. Chce więc zmiany aktualnych przepisów, które dają rodzicom prawo do decydowania, jak ich dzieci będą się uczyć w szkole o sprawach seksu.

Czy to nie rozkoszne? Urzędnik państwowy, którego zadaniem jest reprezentować wobec państwa interesy obywateli, domaga się od państwa, żeby tych obywateli zmuszało do rzeczy, których sobie nie życzą – i to wbrew ich konstytucyjnemu prawu!

Trzeba jednak przyznać, że jakichś obywateli pan rzecznik tu reprezentuje: Rafała Trzaskowskiego, Pawła Rabieja, Jacka Jaśkowiaka, Aleksandrę Dulkiewicz, może jeszcze kogoś. Trochę ich mało. W dodatku są to ludzie, którym dano prawo zarządzania miastami, a nie wpychania się w życie ich mieszkańców i wychowywania cudzych dzieci według swojego widzimisię.

Ale dobrze, załóżmy, że pan rzecznik ma rację i Polacy rzeczywiście nie chcą z dziećmi rozmawiać o seksie. I co z tego? Nawet w takim wypadku nie jest to sprawa urzędników. Jeśli my, rodzice, nie chcemy z dziećmi o czymś rozmawiać, to znaczy, że taka jest nasza wola, i nic innym do tego. Seks to nie matematyka i nie trzeba go małolatom wbijać w głowę. Raczej przeciwnie – trzeba uczyć odpowiedzialności i zdolności panowania nad seksem. Z takiego podejścia oczywiście kpią dzieci rewolucji seksualnej, ale stawka jest za wysoka, żebyśmy dla uniknięcia czyjegoś rechotu mieli ryzykować przyszłość doczesną i wieczną tych, których najbardziej kochamy.

Działaniom Bodnara sprzeciwił się nowy rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak. „Mówię zdecydowane »nie« pomysłom wprowadzenia obowiązkowej edukacji seksualnej do polskich szkół (...) to naruszy konstytucję i prawo rodziców do wychowywania” – napisał, zaznaczając, że w jego ocenie prawa rodziców zostaną naruszone, jeśli prezydent Warszawy wprowadzi do szkół edukatorów seksualnych.

Cóż, pewnie jednak wprowadzi. Ale jeśli rodzice się postawią – to i wyprowadzi.

* * * * *

Taki ryt

Szymon Niemiec, który odprawił przypominające katolicką Mszę „nabożeństwo” przed warszawską Paradą Równości, zarzeka się, że nie chodziło tam o żadną parodię. „Nic z tego, co się działo podczas tego nabożeństwa, nie może być odbierane jako atak na kogokolwiek. Przeciwnie była to modlitwa osób wierzących, dla chętnych, którzy chcieli się pomodlić za siebie i o to żeby parada przebiegła spokojnie” – powiedział stołecznej „Gazecie Wyborczej”. No dobrze, dobrze… Tyle tylko, że w asyście przy ołtarzu, obok Niemca stał z uroczystą miną człowiek z durszlakiem na głowie. Czyżby jego ekscelencja Szymon Niemiec celebrował w jakimś unikatowym rycie durszlakowym?•

Znaczenie opinii

Janusz Świtaj, który w 2007 r. zasłynął wnioskiem o odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie, zdobył właśnie dyplom magistra psychologii. „Chciałbym spełniać się jako psycholog, pomagając chorym i osobom po wypadkach. Nie przez przypadek na pasku mojego wózka mam przypiętą uśmiechniętą buźkę, którą dostałem od jakiejś nieznajomej (...). Noszę ją na znak, że uśmiech ma sens” – powiedział dziennikarzom. Przypomnijmy, że 12 lat temu apel pana Janusza wywołał dyskusję o eutanazji. Badania opinii wykazały, że połowa Polaków chce „pomóc mu godnie odejść”. Przeciwnego zdania było zaledwie 36 proc. I pomyśleć, jaką wartość może mieć opinia społeczna, gdy ją podkręca odpowiednie lobby.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.