Aborcja: Ocaleńcy

Jarosław Dudała Jarosław Dudała

publikacja 18.06.2019 11:41

W USA żyje co najmniej 200 osób, które urodziły się, przeżywszy własną aborcję. Posłuchaj niesamowitych historii kilkorga z nich.

Gianna Jessen

Południowa Kalifornia, 6 kwietnia 1977 r. Wcześnie rano 17-letnia Tina przyszła do kliniki aborcyjnej, prowadzonej przez Planned Parenthood – organizację, która przeprowadza najwięcej aborcji na świecie. Tina była w ósmym miesiącu ciąży. Ojciec dziecka też miał 17 lat. Tina dostała do macicy zastrzyk z roztworem, zawierającym sól i substancje powodujące skurcze. Działanie takiej mieszanki jest potworne. Sól wyżera płuca nienarodzonego dziecka i jego skórę, a kurcząca się macica w ciągu 24 godzin wyrzuca z siebie martwe ciałko. Tkanki płodu – jak mówią aborcjoniści. Tego dnia w klinice, do której przyszła Tina, zostało w taki sposób uśmierconych 30 dzieci. W jakim szoku musieli być tamtejsi aborcjoniści, gdy o szóstej rano następnego dnia powietrze rozdarł płacz dziecka, które najwyraźniej okazało się silniejsze od śmiertelnego zastrzyku.

Przeżyła aborcję 1/2
odDymarkow

- Powinnam być ślepa i poparzona, powinnam być martwa, ale urodziłam się żywa. Ha! Nie wygrali! W akcie urodzenia mam napisane: „urodzona w trakcie aborcji”, a poniżej jest podpis lekarza, który tę aborcję przeprowadzał.

Lekarze w szpitalu stwierdzili, że na skutek niedotlenienia w trakcie porodu u dziewczynki nastąpiło mózgowe porażenie dziecięce. – Powiedzieli, że jedyne, co będę kiedykolwiek potrafiła, to leżeć – opowiada kobieta.

Gdy Gianna miała 12 lat, zaczęła dokładniej dopytywać się o przyczyny swej niepełnosprawności.
– Czy to z powodu aborcji? – spytała w końcu wprost.
– Tak. Skąd wiedziałaś? – spytała jej adopcyjna mama Diana.
– Po prostu wiedziałam – odparła Gianna.
Innym razem Gianna spytała przybraną matkę:
– Mamo, kiedy Bóg mnie uzdrowi?
– Być może nie jest to Jego wolą, ale On na pewno chce cię użyć w szczególny sposób – odpowiedziała Diana.

Dziś, patrząc z zewnątrz, po dziecięcym porażeniu prawie nie ma śladu. Gianna wprawdzie trochę utyka, ale nie przeszkodziło jej to w ukończeniu biegów maratońskich, w tym słynnego maratonu londyńskiego. Jednak najwięcej energii pochłania jej działalność na rzecz obrony życia.

Przeżyła aborcję 2/2
odDymarkow

Melissa Ohden

Biologiczna mama Melissy miała 19 lat i była studentką. Myślała, że jest w 20. tygodniu ciąży. Była w 31. tygodniu. Wykonano u niej aborcję - tą samą metoda, która próbowano uśmiercić Gianne Jessen.

- Zostałam wyabortowana, a moje ciało wyrzucono, tak, jakbym nie istniała. Pielęgniarka, która usłyszała mój płacz, zatroszczyła się o mnie i uratowała mi życie - opowiada Melisa. Młodziutkiej matce nie powiedziano, że maleństwo przeżyło. Dowiedziała się o tym dopiero po 30 latach. Wszystkie sprawy wzięła bowiem w swe ręce babcia Melissy, która była pielęgniarką w szpitalu, w którym dokonano aborcji

Ku zdumieniu lekarzy, którzy spodziewali się, że dziecko będzie niewidome i dotknięte ciężką wadą serca, aborcja nie pozostawiła w ciele Melissy żadnych trwałych skutków.

Melissa Ohden - Story - melissaohden.com
melissaohden

Została adoptowana. Zawsze wiedziała o tym fakcie. Ale dopiero w wieku 14 lat dowiedziała się o okolicznościach, w jakich przyszła na świat. To było dla niej druzgocące psychicznie. Czuła się winna, że przeżyła. Alkohol, seks i przejadanie się miały uśmierzyć jej ból. Bezskutecznie. Wewnętrzne uzdrowienie i siłę do życia znalazła w Chrystusie. Odnalazła swych biologicznych rodziców. Przebaczyła im. Przebaczyła także babci, która odegrała główną rolę w doprowadzeniu do aborcji.

Dziś Melissa Ohden ma 42 lata. Wstąpiła do Kościoła katolickiego. Założyła dwie organizacje broniące życia nienarodzonych, w tym stowarzyszenie osób, które przeżyły aborcję. Jest ich ponad 200.

Melissa jest żoną i matka dwojga dzieci. Starsze z nich, córka Olivia, urodziło się w tym samym szpitalu, w którym próbowano zabić jej mamę.

Claire Culwell

Tonya miała 13 lat, gdy zaszła w ciążę. Matka wzięła ją do klinki aborcyjnej. Po kilku godzinach lekarze ujrzeli martwe ciało maleństwa. Dwa tygodnie później okazało się jednak, że brzuch Tonyi nadal rośnie. Zginął bowiem mały chłopczyk, ale jego siostrzyczka-bliźniaczka ocalała. Lekarze nie podjęli się już wykonania kolejnej aborcji, oceniając, że byłoby to zbyt ryzykowne dla młodziutkiej matki. Claire urodziła się ze zwichniętymi biodrami i ze szpotawymi stopami. Wymagała operacyjnego leczenia, ale żyła!  Wychowała się w domu adopcyjnych rodziców. Poznała swą matkę. Także w ich przypadku doszło do głębokiego pojednania. Claire podkreśla, że to dzięki Bogu jej przybrani rodzice wychowali ją tak, że jest zdolna do miłości i przebaczenia.

Claire Culwell, abortion survivor, pro-life advocate, national speaker
Jeff Miller

- Moje życie jest cudem i byłabym samolubna, gdybym zatrzymała ten dar dla siebie. Moje życie jest świadectwem, że istnieją cudowne alternatywy dla aborcji (w moim przypadku: adopcja), a niechciane dziecko nadal zasługuje na życie, nawet dziecko niepełnosprawne - pisze Claire.

 

Nik Hoot

Nik urodził się w 1996 r. na Syberii podczas aborcji przeprowadzonej w 24. tygodniu ciąży. Stracił przy tym fragmenty nóg. Został adoptowany przez amerykańskie małżeństwo Marvina i Apryl Woodburn ze stanu Indiana. Zachęcił ich do tego pewien ksiądz, który powiedział, że każde ludzie życie zasługuje na szacunek, także to niepełnosprawne. Woodburnowie adoptowali także piątkę rodzeństwa Nika - we wszystkich przypadkach były to adopcje zagraniczne. Chłopak otrzymał protezy nóg i szybciej niż się spodziewano nauczył się na nich chodzić. Gra w koszykówkę, bejsbol i futbol, ale najmocniej zaangażował się w zapasy. Odnosi w tym sporcie spore sukcesy. Prawdziwy z niego wojownik.

Woodlan's Warrior: The Nik Hoot Story
WANE 15 News