Trzeba z nimi być

GN 24/2019

publikacja 13.06.2019 00:00

O tym, co oglądanie w internecie czy telewizji brutalnych treści robi z mózgami naszych dzieci, mówi dr Marek Kaczmarzyk.

Dr Marek Kaczmarzyk jest neurodydaktykiem, wykładowcą na  Uniwersytecie Śląskim w  Katowicach. Dr Marek Kaczmarzyk jest neurodydaktykiem, wykładowcą na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.
krzysztof błażyca /foto gość

Tomasz Rożek: Co może się stać młodemu człowiekowi, który ogląda w telewizji albo w internecie sceny przemocy, fizycznej bądź słownej?

Dr Marek Kaczmarzyk: Mózg człowieka jest bardzo wrażliwy, szczególnie na wczesnym etapie rozwoju. Każdy rodzaj informacji, każdy bodziec, który do nas dociera, zmienia nas na poziomie siły synaps czy szlaków pamięciowych. Każde nasze działanie, każda nasza myśl ma związek z tym, co zdarzyło nam się w przeszłości. Im większe emocje będzie wywoływał bodziec, tym większe będzie jego piętno. Jesteśmy wyposażeni w tzw. mechanizmy lustrzane. Gdy kogoś obserwujemy, nasz mózg chce go w jakiś sposób naśladować. W tym tkwi ogromne niebezpieczeństwo. W pewnym sensie stajemy się tym, co widzimy. Niezależnie od wieku dla każdego z nas najsilniejszym źródłem inspiracji zawsze będzie drugi człowiek.

Czy obserwowanie brutalnych zachowań w świecie rzeczywistym i w świecie wirtualnym to to samo? Może na treści, które znajdują się w internecie, młode mózgi są jakoś odporne?

Nie liczyłbym na to, że obrazy, które dziecko zobaczy w sieci, nie będą miały na nie żadnego wpływu. Chociaż oglądanie tego, co robi psychopata, nie robi z widza psychopaty. Dla niektórych młodych ludzi osoby, które śledzą w internecie, to antywzorce. Wielu młodych trafia na takie treści czy poszukuje ich nie z chęci zaspokojenia jakiejś potrzeby, wyżycia się czy zaczerpnięcia wzorców postępowania, tylko dlatego, że skoro rówieśnicy to oglądają, to i ja chcę zerknąć.

Dostępne jest 26% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.