Południk zero

ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 23/2019

publikacja 06.06.2019 00:00

To nie jest ta sama droga co kiedyś. Nie trzeba tłuc się nieustannie za sznurem ciężarówek, z myślami czarniejszymi od asfaltu. Katolicki Uniwersytet Lubelski jest jakby bliżej. Choć w rzeczywistości zawsze był blisko... człowieka.

Modlitwa przed Najświętszym Sakramentem. Modlitwa przed Najświętszym Sakramentem.
ROMAN KOSZOWSKI /FOTO GOŚĆ

Jak opisać organizm, który ma ponad sto lat, CV wypełnione honorami, a od najwybitniejszych nazwisk pęka lista jego dzieci? W drodze na Katolicki Uniwersytet w Lublinie zadaję sobie to pytanie, bojąc się jak ognia popadania w patos, szafowania komunałami i wyświechtanymi pochwałami. Krótki telefon przerywany śmiechem, krótka rozmowa i bardzo konkretna wskazówka. – Jak najkrócej scharakteryzowałabyś uczelnię, na której studiujesz? – pytam Anię z Lublina, znajomą od lat. – Co należałoby napisać, żeby w jednym zdaniu oddać wszystkie właściwości KUL-u?

Zastanawia się przez chwilę, po czym udziela odpowiedzi: – Chyba to, że jest bardzo przyjazny studentowi. Tam jest elastycznie, da się na przykład pogodzić pracę z nauką, bez żadnej szkody dla jednego czy drugiego, ale nie tylko o to chodzi.

Zrozumiałem. Sprawdzam.

Stajesz się częścią

Ania i Piotr siedzą naprzeciw mnie w studenckiej kantynie. Oboje ledwo po dwudziestce, oboje bardzo energiczni, pogodni, studiują psychologię, są na czwartym roku, więc jakby powoli na wylocie. On bardzo konkretny i do bólu pragmatyczny. Laureat konkursu międzyuczelnianego z psychologii w biznesie. Ona bardzo rozważna i romantyczna. Też do bólu.

– Jesteś realistą i skrajnym pragmatykiem... Powiedz mi, co takiego jest w tych murach, w tym miejscu, że je lubisz? – pytam Piotra.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.