Kiedyś byłam różą

Barbara Gruszka-Zych Barbara Gruszka-Zych

|

GN 22/2019

publikacja 30.05.2019 00:00

– Róża to nasz chleb. Dziś świętujemy koniec różanych żniw – mówi Netka Ławowa ze wsi Dybene w Dolinie Róż w Bułgarii. Delikatne płatki jakby spadają z nieba do jej kosza. A tak naprawdę zrywa je od świtu.

Na rynku w Karłowie do popołudnia odbywają się występy zespołów regionalnych. Na rynku w Karłowie do popołudnia odbywają się występy zespołów regionalnych.
HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ

Na tej ziemi prawie wszyscy żyją z róż i nie myślą o nich jak o kwiatach do podziwiania, ale jak o sposobie na utrzymanie. Dobrze o tym wie nawet 16-letnia Emeł Karabadżah ze wsi Rozowo, druga wicemiss różanych dożynek w Karłowie. Wychowała się wśród plantacji róż damasceńskich i od dzieciństwa widziała, że ten kwiat wymaga wielu starań i opieki. Tak jak w życiu to, co piękne, prosi się o szczególną troskę. Kwiaty Rosa Damascena są tak delikatne, że – aby zachowały jak najwięcej olejku eterycznego – muszą być zrywane od piątej rano, jeszcze przed wschodem słońca, najpóźniej do godziny 11. Rosa bowiem sprzyja kondensacji olejku. Każdy płatek ma dużą wartość. Do wyprodukowania litra olejku różanego potrzeba 3,5 tony płatków róży damasceńskiej albo 5 ton rzadziej uprawianej białej róży Alba. Kwoty, jakie trzeba zapłacić za czysty olejek, uświadamiają, jak jest cenny. Pięć gramów kosmetyku, czyli tzw. muskał, ma wartość 100–120 euro. Muskał to pochodząca z języka arabskiego jednostka miary różanych wonności. Tak nazywa się też drewniane opakowanie, w którym znajduje się szklana fiolka z zapachem.

Sny o płatkach

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.