Trafiliśmy szóstkę

Miłosz Kluba

|

GN 22/2019

publikacja 30.05.2019 00:00

Filip, Tymon, Nela, Kaja, Zosia, Malwina – to imiona pierwszych w Polsce sześcioraczków, które 21 maja przyszły na świat w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.

Najbliższe miesiące dzieci spędzą w szpitalu, a ich mama Klaudia Marzec, dziękując za wsparcie, modlitwę i gratulacje, apeluje, aby nie wpłacać pieniędzy na zbiórki, które ogłoszono w internecie. „Żadna z nich nie wyszła z naszej inicjatywy” – przestrzega. Najbliższe miesiące dzieci spędzą w szpitalu, a ich mama Klaudia Marzec, dziękując za wsparcie, modlitwę i gratulacje, apeluje, aby nie wpłacać pieniędzy na zbiórki, które ogłoszono w internecie. „Żadna z nich nie wyszła z naszej inicjatywy” – przestrzega.
Łukasz Gągulski /PAP

Klaudia i Szymon Marcowie – szczęśliwi rodzice maluchów – mieszkają w Tylmanowej w powiecie nowotarskim. Mają starszego syna, Oliwiera. – Syn się cieszy. Nie wiem, czy jest świadomy, jak dużo rodzeństwa ma, bo jeszcze nie widział sióstr i braci – mówi pan Szymon. Młodym rodzicom kibicują dziadkowie. Zofia Kołodziejczyk, babcia sześcioraczków, wspomina, jak pomagała córce oswoić się z myślą o tak dużej liczbie dzieci. – Jestem zdania, że to radość, bo każde dziecko to dar i szczęście od Boga – mówi. Dziadek, Janusz Kołodziejczyk, przyznaje, że choć mowa była o piątce, to on przeczuwał, że przybędzie mu sześcioro wnucząt. Oboje podkreślają, że to lepsze niż trafienie szóstki w totka. – Tych dzieci nie zastąpią żadne pieniądze, sprawy materialne. Dzieci to radość! Trzymam kciuki, żeby doszły do siebie i żebyśmy szybko byli całą gromadką w domu – mówi Zofia Kołodziejczyk.

Tłum na sali

Klaudia Marzec do krakowskiego szpitala trafiła w 25. tygodniu ciąży. Wiadomo było, że dzieci urodzą się przed terminem. – Czasami bardzo ważna jest walka, żeby dziecko było dłużej w łonie matki, żeby nabrało większej dojrzałości – podkreśla prof. Hubert Huras, kierownik Oddziału Klinicznego Położnictwa i Perinatologii. Ostatecznie dzieci urodziły się w 29. tygodniu ciąży przez cesarskie cięcie. Zabieg trwał około godziny. Na sali operacyjnej było… kilkadziesiąt osób. – Operowaliśmy z kolegą i koleżanką, obecny był zespół anestezjologów, pielęgniarki anestezjologiczne, położne i około 30 osób z kliniki neonatologii – wylicza prof. Hubert Huras. Dzieci otrzymały leki przyspieszające dojrzewanie płuc, zwiększające przepływy łożyskowe i zmniejszające ryzyko mózgowego porażenia dziecięcego w przyszłości. Teraz maluchy przebywają w klinice neonatologii pod troskliwą i fachową opieką specjalistów. Po porodzie sześcioraczki – dwóch chłopców i cztery dziewczynki – ważyły od 890 do 1300 g. Lekarze mówili, że urodziły się w zaskakująco dobrym stanie jak na sześcioraczki.

Dostępne jest 36% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.