publikacja 30.05.2019 00:00
O tym, czy mistrzostwo Piasta może być duchową lekcją, i o Bogu, który kocha proch, opowiada o. Wojciech Kowalski.
roman koszowski /foto gość
Marcin Jakimowicz: Jest Ojciec strapiony czy pocieszony, używając nomenklatury Loyoli?
O. Wojciech Kowalski: Jestem pocieszony.
O, tego się nie spodziewałem. (śmiech) Po wysłuchaniu rekolekcji o kryzysie myślałem, że u Ojca działa cykl: strapienie, a zaraz potem... strapienie.
Wystarczy już tego strapienia! Święty Ignacy mówi wyraźnie: po strapieniu zawsze przychodzi pocieszenie.
Czy na to pocieszenie miało wpływ mistrzostwo Piasta Gliwice?
Bez wątpienia. Wpisało się ono w celebrację pocieszeniową.
Gdy przed rokiem Piast balansował na krawędzi Ekstraklasy, ludzie nie dawali za niego pięciu groszy. Typowa reakcja nad Wisłą? Zmiana trenera. Klub jednak zaufał Fornalikowi, dał mu spokojnie popracować. Patrząc na to jak na duchową metaforę: w kryzysie trzeba być wiernym trenerowi i dać mu czas?
Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.