Obraz po wyborach do Parlamentu Europejskiego

Bartosz Bartczak Bartosz Bartczak

publikacja 27.05.2019 11:13

Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego są sukcesem PiS. Mocno zdystansował on konkurentów, w trudnych dla siebie wyborach.

Obraz po wyborach do Parlamentu Europejskiego Eurowybory 2019 Karolina Pawłowska /Foto Gość

W wyborach do Parlamentu Europejskiego PiS zdobył więcej głosów niż KE i Wiosna Roberta Biedronia razem wzięte. I to w wyborach, które są dla partii Jarosława Kaczyńskiego dużo trudniejsze. A wnikliwa powyborcza analiza może jeszcze zwiększać optymizm sztabowców partii Jarosława Kaczyńskiego i pogłębiać pesymizm wszystkich innych partii.

Czy wyniki PiS mogą być jeszcze wyższe?

Wybory do Parlamentu Europejskiego są zazwyczaj niewygodne dla PiS. Dość przypomnieć, że 5 lat temu to właśnie w tych wyborach partia Jarosława Kaczyńskiego po raz ostatni przegrała z PO. Naturalny elektorat PiS, czyli wyborcy ze wsi i małych miast rzadziej chodzą do eurowyborów. W tym roku, frekwencja na wsi była o prawie o 8 proc. mniejsza niż w miastach. Najwięcej wyborców poszło głosować w wielkich aglomeracjach. W wyborach parlamentarnych te proporcje będą bardziej wyrównane. A to może oznaczać jeszcze lepszy wynik PiS.

W dojrzałych demokracjach rządzący mają zazwyczaj większe szanse w wyborach. Przykładem są Stany Zjednoczone, gdzie urzędującemu prezydentowi zazwyczaj udaje się wygrać drugą kadencję. Ale w Polsce dotychczas było inaczej. Wybory dwa razy z rzędu wygrała dotychczas tylko Platforma Obywatelska w 2011 r. i Aleksander Kwaśniewski w 2000 r. PiS w tym roku ma podobne atuty co PO 8 lat temu. Koniunktura w gospodarce jest dobra, Polacy wydają się być zadowoleni z programów socjalnych rządu, premier i prezydent, wywodzący się z tego samego obozu politycznego, brylują w sondażach popularności. Opozycja chwyta się radykalnych tematów, odstraszając umiarkowanych wyborców. Wyniki eurowyborów wydają się potwierdzać prognozę o szansach na drugą kadencję dla rządu Mateusza Morawieckiego

PiS w majowych wyborach osiągnął jeszcze jeden sukces. Dzięki wysokiej frekwencji, zneutralizowane zostało zagrożenie z prawej strony sceny politycznej. Konfederacja ostatecznie nie przekroczyła progu wyborczego. Pod znakiem zapytania stoi więc spoistość tej koalicji. Eurowybory, paradoksalnie, przyciągają eurosceptyków. Nie dali oni jednak ruchowi Janusza Korwin-Mikkego, narodowców i paru innych polityków, miejsc w Parlamencie Europejskim. A w wyborach parlamentarnych będzie trzeba czegoś więcej, niż niechęć do Unii Europejskiej. Partia Jarosława Kaczyńskiego może być trochę spokojniejsza w kwestii konkurencji ze strony radykalnej prawicy.

Czy wyniki opozycji mogą być gorsze?

Poza PiS cała reszta partii biorących udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego może czuć się przegrana. Najbardziej przegrany jest chyba Kukiz’15. Z pozycji trzeciej siły politycznej Ruch Pawła Kukiza spadł pod próg wyborczy. Co teraz zrobi muzyk-polityk? Kukiz ma jeszcze kilka opcji działania. Może np. nawiązać współpracę z Robertem Gwiazdowskim i ruchem Niezależnych Samorządowców. Może kontynuować współpracę z Markiem Jurkiem. Może wreszcie próbować przyciągnąć do siebie ludzi niezadowolonych z wyniku Konfederacji. I wszystko to może zrobić jednocześnie. Jednak jego słaby wynik z pewnością ogranicza zaufanie do lidera Kukiz'15.

Teoretycznie, zadowoleni mogą być politycy Konfederacji. Zabrakło im pół procenta do przekroczenia progu. Ale naprawdę trudno im będzie poszerzyć elektorat. Raczej nie udało się zajść PiS od prawej strony. Temat roszczeń nie okazał się tak nośny, jak się wydawało. Okazało się, że konserwatywny elektorat raczej w PiS widzi obrońcę wartości. A elektorat eurosceptyczny okazał się niewielki. Po wyborach koalicja tak różnych ruchów jak prorynkowi zwolennicy Korwina, konserwatywni zwolennicy Grzegorza Brauna, liberalni zwolennicy Piotra Liroya-Marca i zwolennicy narodowców, może się po prostu rozpaść.

Za swój sukces Robert Biedroń uznał wynik swojej Wiosny. Ale ten optymizm może wydawać się przedwczesny. Partia byłego prezydenta Słupska przekroczyła próg wyborczy o nieco ponad 1 proc. A pierwsze sondaże dawały jej ponad 10 proc. poparcia. Trzeba też dodać, że to właśnie wybory do Parlamentu Europejskiego były łatwiejsze dla Wiosny. Elektorat proeuropejski jest w nich wyjątkowo aktywny. Tego zaangażowania może zabraknąć partii na jesieni. Wzmogą się teraz pewnie naciski na Roberta Biedronia w kwestii przyłączenia się do Koalicji Europejskiej.

Wreszcie Koalicja Europejska. Jej wynik jest raczej porażką. 5 lat temu PO, PSL i SLD osobno zdobyła prawie 12 proc. więcej. Te dwie ostatnie partie przynajmniej obroniły, jak się wydaje, swój stan posiadania w Parlamencie Europejskim. Platforma straciła za to prawdopodobnie połowę miejsc w Strasburgu. Stawia to oczywiście pod znakiem zapytania przywództwo Grzegorza Schetyny i jego projekt, czyli koalicję znacznej części opozycji. Najbardziej zainteresowane wyjściem z tej koalicji może być PSL, czujące zagrożenie przejęcia elektoratu przez PiS.

Kto wygrał, kto przegrał w Europie?

Tegoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego nie były już takim szokiem jak 5 lat temu. Wszyscy przyzwyczaili się już do dobrych wyników Marine Le Pen we Francji czy Matteo Salviniego we Włoszech. Wszyscy też przyzwyczaili się do słabych wyników Socjalistów. Wybory wygrała po raz kolejny, choć z wyjątkowo słabym wynikiem, Europejska Partia Ludowa. Wyjątkowo dobrze poradzili sobie liberałowie. Jeszcze silniejsza stała się prawa strona europarlamentu. A w związku z mocnym poszatkowaniem europejskiej sceny politycznej budowa nowej Komisji Europejskiej będzie wyjątkowo trudna.