Bezbłędny

Franciszek Kucharczak

|

GN 21/2019

publikacja 23.05.2019 00:00

Gdyby Kościół – także poprzez papieża – nie głosił nieomylnej nauki, stałby się klubem dyskusyjnym. I pewnie już by go nie było.

Bezbłędny HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Nad Rzymem szalała burza. W akompaniamencie grzmotów przetaczających się nad Watykanem ojcowie soborowi głosowali nad przyjęciem konstytucji Pastor aeternus.

Wynik głosowania: pięćset trzydzieści pięć głosów „za”, „przeciw” – dwa głosy. Ci dwaj biskupi zaraz po głosowaniu poddali się decyzji większości.

Dochodziło południe 18 lipca 1870 roku. W tym momencie przekonanie Kościoła o nieomylności papieskiej stało się dogmatem.

Tylko moje zdanie

Co to znaczy, że papież jest nieomylny? Czyżby uczestnicy Soboru Watykańskiego I nie znali historii Kościoła? Czy nie wiedzieli, że papieże nieraz wypowiadali się odmiennie niż ich poprzednicy lub następcy? Albo czy nie słyszeli o sporach doktrynalnych, w których papieże zajmowali chwiejne stanowisko? Znali, wiedzieli, słyszeli. Ale dogmat, który ustanowili, nie mówi, że wszystko, co wypowie bądź napisze papież, jest nieomylne. Nigdy nikt kompetentny w Kościele tego nie twierdził. Przeciwnie. Przykład nieodległy – papież Benedykt XVI we wstępie do swojej książki „Jezus z Nazaretu” zaznaczył: „Właściwie nie muszę nawet mówić, że książka ta żadną miarą nie jest wypowiedzią Nauczycielskiego Urzędu, lecz stanowi jedynie wynik mojego osobistego szukania »oblicza Pana« (zob. Ps 27,8). Zatem każdemu wolno mieć przeciwne zdanie”.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.