Duch Święty i my

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 21/2019

Wydawało się, że żyjemy pod dyktaturą relatywizmu. Nie ma już niczego, ani dobrego, ani złego.

Duch Święty i my

Są jedynie rzeczy lepsze bądź gorsze, które zależą od okoliczności, sytuacji, kalkulacji zysków… Ludzie nieraz robią głupią minę, gdy słyszą, że zajmuję się dogmatami. Zalatuje wówczas stęchlizną średniowiecza, a człowieka obłazi dreszcz na myśl o inkwizycji. Czy dzisiaj można być czegokolwiek pewnym? Zbyt silne przekonania uznawane są za postawę nienaukową i przejaw braku profesjonalizmu. Dobrze widziane jest twórcze wahanie, podtrzymywanie wątpliwości i otwartość na alternatywne rozwiązania. Tymczasem im mniej dogmatów, tym więcej dogmatyków. Ekologia, zdrowe żywienie, myślowy pluralizm, demokracja, obowiązkowa miłość do zwierząt, tolerancja – oto zestaw prawd wiary. Jeśli nie będziesz ich wyznawał, spotka cię wykluczenie z nowego świeckiego Kościoła. Ludzie sięgają po sprawy same w sobie dobre i niepotrzebujące dodatkowej reklamy, po czym stawiają przy nich wykrzyknik i z powagą w głosie mówią: tylko to! Odżywiaj się racjonalnie, pilnuj parytetów, wspieraj mniejszości, walcz z zaściankiem, idź z duchem czasu… Twoje zbawienie zależy od ciebie. Nie umiesz się zalogować na Facebooku, nie mówisz po angielsku, nie masz poglądów liberalnych, nie wspierasz feminizmu, nie walczysz z efektem cieplarnianym? Przykro mi. Anathema sit! Wykluczyłeś się z mainstreamu, nie masz wstępu na salony, nie ma dla ciebie zbawienia.

Kościół doskonale zrozumiał i przyswoił sobie wiadomość: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus”. I z wdzięcznością śpiewa swemu Panu: „By wyzwolić niewolnika, poświęciłeś Syna”. Od dwóch tysiącleci bije się o te dwa szlachetne słowa: Chrystus i wolność. U początków ewangelizacji byli tacy, którzy niepokoili chrześcijan swymi naukami o konieczności obrzezania, siejąc zamęt w duszach. W późniejszych wiekach co raz ktoś wznosił swój pryncypialny palec, wołając: tylko Biblia, tylko asceza, tylko intelekt, tylko dyscyplina, tylko charyzmaty, tylko otwartość na człowieka. Kościół walczył o Chrystusa i jakość kerygmatu, broniąc nadziei zbawienia zwarciem szeregów i jednomyślnością na modlitwie. W chwilach najsroższych zagrożeń dla chrześcijańskiej nadziei zwoływano sobory i synody, poddając się działaniu Ducha Świętego. Przed 60 laty papież Jan, otwierając sobór, modlił się o nową Pięćdziesiątnicę. Inni uczestnicy tamtego wydarzenia mówili: Duch Święty poprosił o głos (Joseph Ratzinger), Duch Święty przejął inicjatywę (Yves Congar), usłyszeliśmy „mowę Ducha Świętego” (Karol Wojtyła). Od dwudziestu z górą stuleci w przekraczaniu wszelkiego pesymizmu i w wydobywaniu się z jakichkolwiek kryzysów pomaga nam świadomość potężna jak Himalaje: Kościół się nie zagubi. Duch Święty stoi na jego czele. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.