"Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda" - mawiał ks. Bosko

Małgorzata Gajos

publikacja 24.05.2019 00:15

Świadectwa o wyproszonych przez Maryję Wspomożycielkę Wiernych łaskach i doświadczaniu Jej obecności w życiu.

"Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda" - mawiał ks. Bosko   Witraż ukazujący Maryję Wspomożycielkę Wiernych w SOSW w Tarnowskich Górach.

„Jest prawie niemożliwą rzeczą iść do Jezusa bez pośrednictwa Maryi.”

Zwracał na to uwagę święty Jan Bosko. Całe jego życie od samego początku było przepełnione Maryją. Zaraz po narodzinach, jego mama poświęciła go Marii. We Wspomnieniach Oratorium czytamy, że w momencie wstępowania do seminarium matusia Małgorzata powiedziała synowi: „Teraz polecam ci, żebyś do Niej całkowicie należał”.

Ks. Bosko zanim podjął się jakiegoś dzieła, najpierw modlił się „Zdrowaś Mario”.

Dla niego punktem zwrotnym był sen o dwóch kolumnach z 1862 roku. Na jednej z nich znajdowała się Hostia z napisem: „Ocalenie wierzących”, a na drugiej figura Niepokalanej, która była ozdobiona napisem: „Wspomożenia Wiernych”. I tak m.in. w 1864 roku rozpoczął w Turynie budowę sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki na Valdocco.

Ks. Bosko zauważał również, że „jest prawie niemożliwą rzeczą iść do Jezusa bez pośrednictwa Maryi.” 

Święty wychowawca niejednokrotnie zachęcał chłopców z oratorium do wzywania orędownictwa Maryi.„Módlcie się zawsze do Maryi, szczególnie zaś tym wezwaniem: Maryjo, Wspomożenie Wiernych, módl się za nami! To jest niedługa modlitwa, ale sam doświadczyłem, że jest bardzo skuteczna”. 

24 maja przypada uroczystość Maryi Wspomożycielki Wiernych.

Na kolejnych stronach piękne świadectwa dotyczące wyproszonych przez Nią łask i Jej obecności w życiu codziennym. 

"Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda" - mawiał ks. Bosko   Pixabay

"Jestem absolutnie przekonany, że tę łaskę wyprosiła mi Maryja Wspomożycielka"

W mojej pamięci utkwiła mocno uroczystość Maryi Wspomożycielki w 2010 roku w moim Salezjańskim Gimnazjum w Lubinie. Miałem wtedy okazję dać świadectwo o łasce, jaką wyprosiła dla mnie Maryja rok wcześniej. W wyniku boreliozy miałem martwicę kręgosłupa, reumatoidalne zapalenie stawów. Straciłem władzę w nogach. Przez ponad rok nie mogłem chodzić do szkoły. Dzięki szczerej modlitwie moich bliskich, salezjanów, przyjaciół z oratorium za wstawiennictwem Maryi, nieoczekiwanie, kiedy nie miałem żadnych nadziei na wyzdrowienie, zacząłem odzyskiwać siły. Jestem absolutnie przekonany, że tę łaskę wyprosiła mi Maryja Wspomożycielka. Ta sytuacja wzmocniła moje przywiązanie do Niej. To Ona mnie przyprowadziła do salezjanów, była i jest zawsze obecna w moim życiu.

Kl. Krystian Sukiennik, salezjanin

"Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda" - mawiał ks. Bosko   Pixabay

"Będąc w totalnej bezsilności, oddawałam tę sprawę  Panu Bogu i Maryi…i nagle otrzymałam telefon z radosną informacją"

Maryja Wspomożycielka Wiernych jest szczególnie czczona w Rodzinie Salezjańskiej. Św. Jan Bosko mawiał: „Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda”. Także i ja doznałam potężnego wstawiennictwa naszej najlepszej Matki. Będąc na studiach, angażowałam się w życie oratorium przy parafii św. Michała Archanioła we Wrocławiu. Przed każdym ważnym wydarzeniem, koloniami czy półkoloniami, odmawiałam nowennę do Maryi Wspomożycielki Wiernych, zawierzając Bogu przez Jej wstawiennictwo wszystkich uczestników i wychowawców. Ona zawsze się nami opiekowała, ratowała w trudnych sytuacjach. Poza oratorium, uczęszczałam również do duszpasterstwa akademickiego Horeb, które było moim drugim domem. Także tutaj zawierzaliśmy Maryi nasze radości i troski, trudy i życiowe powołanie. Pięknym owocem tejże modlitwy są małżeństwa i ich potomstwo, które rodziło się…we wspomnienia maryjne. Dla mnie było to dosadnym potwierdzeniem Jej opieki.

Nie mogę nie wspomnieć o wyproszonej przez Maryję nowej pracy. Przez rok dojeżdżałam do firmy w innym mieście, oddalonym o ok. 75 km. Zajmowało to sporo czasu, nie wspominając o kosztach. Bardzo lubiłam swoją pracę, a szczególnie ludzi, których tam poznałam. Chociaż to ich najbardziej było mi żal opuszczać, to czas poświęcony dojazdom i inne czynniki zewnętrzne sprawiły, że usilnie szukałam nowego miejsca zatrudnienia. Modlitwy przyjaciół i własne, rozsyłanie CV … chociaż byłam na kilku rozmowach kwalifikacyjnych, nie było pozytywnego odzewu. W końcu dostałam niespodziewany telefon z zaproszeniem na rozmowę – dodam, że był to październik. Niebawem pojechałam do Częstochowy i zamówiłam Mszę św., także w intencji znalezienia dobrej pracy, która miała być sprawowana w dniu mojej rozmowy. Przypadek? Nie sądzę ;) 

Chociaż czekałam bardzo długo na odpowiedź od pracodawcy, dłużej niż zakładałam (sądziłam, że wszystko już stracone), będąc w totalnej bezsilności, oddawałam tę sprawę  Panu Bogu i Maryi…i nagle otrzymałam telefon z radosną informacją, że pozytywnie przeszłam wszystkie etapy rekrutacji (w co nie mogłam uwierzyć, rozmawiając przez telefon). Prosiłam o pracę w miejscu zamieszkania– do pracy idę pieszo niecałe…5 minut (w tym stoję na światłach)! Prosiłam o zmianę pracy do końca roku – dokładnie tak Maryja dla mnie wyprosiła. W dodatku robię to, co lubię, pracuję w zawodzie, poznałam wspaniałych ludzi! Pan Bóg daje nam zawsze więcej niż Go o to prosimy! A Maryja jest najlepszą i najpewniejszą drogą prowadzącą do Niego!

Kamila, świecka salezjanka współpracowniczka 
 

"Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda" - mawiał ks. Bosko   Pixabay

"Prosiłem Ją kiedyś o pomoc w odkrywaniu mojej drogi. To właśnie Ona - Wspomożycielka przyprowadziła mnie do Zgromadzenia salezjańskiego"

W moim życiu nie pamiętam dnia, w którym nie prosiłbym o wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny, a nawet więcej, żeby Maryja nie była obecna w moim życiu. To chyba typowe, jak na Polaka, bo przecież wiele razy słyszymy, choćby będąc poza granicami kraju, że w naszych żyłach płynie Maryjna krew, albo że mamy Maryjne serca.

Myślę, że tę Maryjność wyniosłem z domu rodzinnego, do dziś pamiętam wspólne modlitwy, kiedy jako dziecko, spędzając wakacje u babci, każdego dnia modliliśmy się przed Jej obrazem. Mam też za co Jej dziękować - szczególnie za moje powołanie. Prosiłem Ją kiedyś o pomoc w odkrywaniu mojej drogi, najpierw jako wolontariusz pojechałem na misje, gdzie dojrzewało moje powołanie do służby Bogu.

Potem, w co bardzo mocno wierzę, to właśnie Ona - Wspomożycielka przyprowadziła mnie do Zgromadzenia salezjańskiego. Wiele też możemy się od Niej nauczyć, jeśli miałbym wskazać czego mnie uczy Maryja, bez wątpienia będzie to wiara i bezgraniczne zaufanie Bogu.

kl. Mirosław Kosiec, salezjanin

"Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda" - mawiał ks. Bosko   Pixabay

"Maryja była wtedy szczególnie obecna w moim życiu: wypraszała łaskę otwartości na sakrament pokuty podczas walki z nawracającym grzechem, pomogła przetrwać trudny czas depresji."

Jezus w moim życiu postanowił szczególnie uczyć mnie zwracania się o pomoc do Jego i mojej Matki. Moja rodzinna parafia jest pod wezwaniem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, formacja w salezjańskiej szkole pozwoliła mi poznać Wspomożycielkę Wiernych. Maryja była wtedy szczególnie obecna w moim życiu: wypraszała łaskę otwartości na sakrament pokuty podczas walki z nawracającym grzechem, pomogła przetrwać trudny czas depresji. Jestem przekonany, że razem z ks. Bosko nie pozwoliła mi odwrócić się od tego, co w Bogu oraz samym życiu jest piękne i dobre. Kiedy popełnię błąd, stracę wiarę w siebie przez niepotrzebny lęk, muszę częściej przypominać sobie, że właśnie wtedy Maryja i Jezus są szczególnie blisko. W dorosłym życiu zbyt rzadko wzywam wstawiennictwa Wspomożycielki. A przecież, aby w pełni żyć potrzebuję zaufania słowom Jezusa oraz Maryi. To tak jak z moimi kulami, o których się poruszam - gdy ich zabraknie, tracę równowagę. 

Dominik Mazur, student dziennikarstwa

"Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda" - mawiał ks. Bosko   Pixabay

"Osobiście czuję Jej wsparcie i ufam, że Ona pośredniczy w udzielanych mi przez Boga łaskach." 

Pochodzę z małej miejscowości na pomorzu, ze Szczypkowic. Miejsce odległe od Łeby około 20 km. Wychowałem się w wielodzietnej rodzinie. Rodzice wraz z nami, dziesięciorgiem dzieci uczęszczali regularnie do kościoła na Msze święte i nabożeństwa, zwłaszcza majowe i październikowe. Duszpasterską opiekę sprawowali salezjanie, którzy zawsze głosili szczególny kult Maryi Wspomożenia Wiernych. Wielokrotnie widziałem ubogich salezjanów, modlących się na różańcu czy brewiarzem na przerwach między lekcjami. Często byli też z uczniami na boisku, by potem się z nimi modlić.

Dziś sam jestem salezjaninem. Głęboko ufam, że Maryja Wspomożycielka dała mi salezjanów. Troszczyła się o mnie oraz zaprosiła mnie przez jednego z salezjanów na pielgrzymkę salezjańską na Jasną Górę. Potem wstąpiłem do nowicjatu i moje serce biło mocniej zawsze wtedy, gdy mówiliśmy o Maryi. Ważnym wydarzeniem było nawiedzenie Bazyliki Maryi Wspomożycielki Wiernych w Turynie, wybudowanej przez ks. Bosko. Czułem się jak w domu, gdzie Mama czekała na mnie i zapraszała do przeżywania ducha salezjańskiego jako Jej wierny syn. Na rok asystencji trafiłem do Rumi.

Osobiście czuję Jej wsparcie i ufam, że Ona pośredniczy w udzielanych mi przez Boga łaskach. Może nigdy nie doświadczyłem spektakularnego Jej orędownictwa, choć samo trwanie w powołaniu przypisuje właśnie Jej, której Jezus niczego nie odmawia. Jestem jednak świadkiem Jej wstawiennictwa. Widziałem małżeństwa, które nie mogły mieć dzieci. Codziennie zawierzali się opiece Maryi Wspomożycielki. Dziś cieszą się potomstwem i otrzymaną łaskę przypisują Maryi. Kiedyś, w Rumi, poszedłem załatwić sprawę do tłumacza przysięgłego. Pani, która mnie przyjęła jako tłumacz zaraz na początku opowiedziała mi o cudownym uzdrowieniu Jej syna. Mieszka blisko sanktuarium w Rumi. Mówiła, że przez jakiś czas modliła się do Boga przez wstawiennictwo Madonny ks. Bosko za syna i otrzymała upragnioną łaskę. Dziś codziennie Bogu dziękuje za ten dar.

Mógłbym wymieniać wiele taki znaków uczynionych przez Maryję. Ważne jest jednak, by samemu mieć miłość do Maryi i trwać w relacji do Niej. Ona zawsze prowadzi do Jezusa. Warto szukać w swym życiu codziennym Jej obecności i zawierzać się. Ks. Bosko, wielki promotor kultu i czci do Maryi Auxilium Christianorum, mawiał, że kto zaufa Maryi, zobaczy, czym są cuda. Dalej mówił, że „Maryja jest Matką Boga i naszą Matką, Matką potężną i litościwą, która gorąco pragnie napełnić nas niebieskimi łaskami”. Święty Wychowawca z Turynu zachęcał też swych wychowanków i współbraci do częstego zawierzania siebie i swych trosk Maryi tą prostą modlitwą: „Maryjo Wspomożenie Wiernych – módl się za nami!”. Niech i na ustach wszystkich wiernych, którzy pragną doświadczać Jej wstawiennictwa i opieki nie zabraknie tego prostego zawołania. Wiem, co piszę, bo Maryja ciągle pozwala mi widzieć siebie i swą obecność w życiu moich braci salezjanów, ludzi młodych i osób, do których Bóg mnie posyła.

kl. Damian Okroj, salezjanin
 

"Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda" - mawiał ks. Bosko   Pixabay

"Pomyślałam, że muszę całkowicie się zawierzyć i zaufać w rozwiązanie tej sprawy Bożą mocą."

W dniu, w którym wspominamy Maryję Wspomożycielkę należy nie tylko dziękować Jej za wyproszone przez Nią łaski, ale dzielić się swoim świadectwem. W związku z tym pragnę podzielić się jedną z historii mojego zawierzenia, w którym była Ona mą pośredniczką u Boga.

Pod koniec moich studiów magisterskich znalazłam staż związany z moim przyszłym zawodem. Obecnie zapotrzebowanie na fizjoterapeutów jest bardzo duże. Jednak wbrew pozorom znalezienie pracy w zawodzie nie jest takie łatwe. Wielu moich przyjaciół oraz znajomych ze studiów wyjechało do innych miast w poszukiwaniu pracy. Ja ze względu na obecną sytuację, musiałam pozostać we Wrocławiu. Cała organizacja z podjęciem współpracy w mojej wymarzonej firmie była oparta na złożenie wniosku i uzyskanie statusu osoby bezrobotnej oraz przyznania dofinansowania. Zarejestrowanie się było jednym z najłatwiejszych "wyzwań", jakie mnie czekały, aby móc rozpocząć prace.

W międzyczasie pojawiło się wiele nieplanowanych niedopowiedzeń. Czekało mnie składanie wielu podań, w które byłam zaangażowana ja oraz mój przyszły pracodawca. Za każdym razem otrzymywałam odmowne pisma, nie pokryte żadnym konkretnym argumentem. Najtrudniejsza była dla mnie informacja, że w tej firmie niestety nie będę mogła podjąć zatrudnienia. Zaczęłam już nawet rozważać inne opcje pracy niezwiązane zupełnie z moim zawodem. Wtedy pomyślałam, że muszę całkowicie się zawierzyć i zaufać w rozwiązanie tej sprawy Bożą mocą. Po licznych odwołaniach i wizytach urzędowych (trwających 5 miesięcy) udało się!!! 

Teraz mogę pracować z wyjątkowymi specjalistami, w rodzinnej atmosferze, pomagać ludziom oraz realizować swoją największą pasję. 

Mam nadzieję, że moje wspomnienie zachęci Was do szczerej i otwartej rozmowy z Maryją. Proście, a będzie Wam dane :)

Joanna, fizjoterapeutka

"Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda" - mawiał ks. Bosko   Pixabay

"Postanowiłem zaryzykować. Od tego czasu Maryja towarzyszy mi wszędzie, gdzie jestem i nadal mnie wspiera, bo jest Matką, Wspomożycielką."

Maryja Wspomożycielka, Częstochowska, Szkaplerzna... Wezwań do Maryi jest wiele, tak jak wielu jest tych, którzy zanoszą do Niej swoje modlitwy. Ja również prosiłem Ją o wstawiennictwo u Chrystusa w wielu sprawach, a przede wszystkim o rozeznanie powołania. I tak w 2007 r. poszedłem z przyjacielem na pielgrzymkę z Legnicy na Jasną Górę. Akurat  tematem przewodnim pielgrzymki było "Nasze powołanie". Prosiłem wtedy Maryję, by pomogła mi rozeznać swoje powołanie.

Po dwóch latach przyjąłem Szkaplerz święty i zawierzyłem swoje życie Maryi. Po jakimś czasie spotkałem księdza odpowiedzialnego za powołania w Zgromadzeniu Salezjańskim w inspektorii wrocławskiej. Chciałbym nadmienić, że skończyłem gimnazjum i liceum salezjańskie, ale nigdy nie myślałem, żeby zostać salezjaninem. Pochodzę z parafii diecezjalnej, w której prężnie działała wspólnota  Ruchu Światło-Życie. Zatem wszelkie inne spotkania uważałem za niepotrzebne. Dopiero po długiej namowie jednego z księży z liceum postanowiłem pojechać na weekendowe spotkania chłopaków... i tak spotkałem tamtego powołaniowca.

Nie było dla mnie oczywiste, że chcę być salezjaninem. Zapragnąłem zostać księdzem, ale jeszcze nie wiedziałem jakim i czym konkretnie chciałbym się zajmować. Po jakimś czasie trzeba było zdecydować czy chcę wstąpić do prenowicjatu i nowicjatu. Nie umiałem podjąć decyzji. Pomocą była dla mnie zachęta moich kolegów, którzy szli do prenowicjatu, ale także nowenna do Wspomożycielki, którą odmówiłem w intencji rozeznania woli Bożej względem mnie. Postanowiłem zaryzykować. Od tego czasu Maryja towarzyszy mi wszędzie, gdzie jestem i nadal mnie wspiera, bo jest Matką, Wspomożycielką.

Marcin Giemzik, salezjanin

"Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda" - mawiał ks. Bosko   Pixabay

"Kto zrozumie kobietę lepiej, niż druga kobieta, a w dodatku Mama!"

Jako, że jestem częścią rodziny salezjańskiej, Maryja Wspomożycielka jest mi bardzo bliska. I to już od najmłodszych lat. 

Patrząc na życie Księdza Bosko, można zobaczyć, jak nieprzeciętnie zaufał on Maryi, którą nazywał swoją Przewodniczką. Obierając go sobie za patrona i wzór pedagoga/wychowawcy, tak jak on staram się całe swoje życie i wszystkie sprawy zawierzać właśnie Jej. 

Mocno wierzę w to, że Maryja zawsze przy mnie stoi, w każdej sytuacji mojego życia i uczy najpiękniejszego "fiat". Aby w każdym momencie ufać, że Pan Bóg DOSKONALE wie co robi, choćby nam się wydawało, że nic nie dzieje się tak jak powinno lub tak jak tego byśmy tego chcieli, a przecież Jej przykład pokazuje najpiękniej jak zaufać, kiedy całe życie wywraca się do góry nogami! No, a w końcu, kto zrozumie kobietę lepiej, niż druga kobieta, a w dodatku Mama! :) Ksiądz Bosko wiedział co mówi: "zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda". 

Maryjo Wspomożenie Wiernych - módl się za nami!

Ewa Kielar, świecka salezjanka współpracowniczka

"Zaufajcie Wspomożycielce, a zobaczycie, co to są cuda" - mawiał ks. Bosko   Pixabay

"Ta zwykła, szara codzienność jest miejscem, w którym zauważam wielość łask Maryi Wspomożycielki."

Gdy myślę o Maryi Wspomożycielce, myślę o niej jako tej, która cały czas ze mną jest. Pochodzę z Częstochowy, z miasta, które znane jest z kultu i miłości do Matki Bożej. Mimo, że od zawsze związany jestem z parafią salezjańską, w której regularnie czczono Maryję pod wezwaniem Wspomożycielki to samo to wezwanie z początku znane było mi tylko jako jedno z wezwań litanii loretańskiej. Dopiero po wstąpieniu do nowicjatu i rozpoczęciu formacji salezjańskiej wzrosła moja świadomość odnośnie tego tytułu. Dopiero wtedy zauważyłem jak ważne jest to wezwanie nie tylko dla mnie ale i całego Kościoła. Nie chcę tu przytaczać całej historii tego wezwania. Ważne jest jednak to, że również sam ksiądz Bosko dopiero po jakimś czasie zaczął wzywać wstawiennictwa Maryi właśnie pod tym tytułem. 

Wzywam wstawiennictwa Maryi Wspomożycielki Wiernych bardzo często i zauważam, że moje prośby są wysłuchiwane. Nie będzie to tekst o cudownym uzdrowieniu czy łaskach, które otrzymałem a mogą wydawać się bardzo cudowne. Zauważam, że Maryja jest ze mną i czuwa nad moim powołaniem każdego dnia, w każdej sytuacji codziennego życia. Ksiądz Bosko mawiał, że świętość osiągamy poprzez sumienne wypełnianie codziennych obowiązków. I to chyba ta zwykła, szara codzienność jest miejscem, w którym zauważam wielość łask Maryi Wspomożycielki. Od samego początku mojej salezjańskiej formacji doświadczam wielu trudności związanych z powołaniem. Codziennie zastanawiam się czy na pewno jest to moje miejsce, czy droga, którą wybrałem na pewno jest tą, której chcę ja i przede wszystkim czy jest to miejsce, w którym chce mnie Bóg. Myśli te zazwyczaj związane są sytuacjami, w których po ludzku czuję się słaby, niedoskonały. Zawsze w tych chwilach niepokoju staram się przyzywać Maryi Wspomożycielki  i zauważam, że po modlitwie, którą kieruję, wypraszając jej orędownictwa, przychodzi spokój. Zwiększa się moje zaufanie do Boga, że miejsce w którym się znajduję, jest tym właściwym.

Wielokrotnie staram się również wypraszać wstawiennictwa Wspomożycielki w chwilach trudnych związanych z wychowaniem młodzieży. Doświadczyłem nie raz, że wezwanie Maryi w chwilach trudnych, w momentach niepokoju czy ludzkiej bezradności względem problemów, przynosi światło, które rozświetla całość sytuacji i pokazuje możliwe rozwiązania. To doświadczenie sprawia, że wzywam Maryję Wspomożycielkę zawsze kiedy potrzebuję pomocy, kiedy wiem, że swoimi ludzkimi siłami niewiele jestem w stanie osiągnąć. Zauważam, że nigdy Maryja nie pozostaje obojętna na moje prośby, co sprawia, że wzywam jej zawsze z wielką ufnością i zaufaniem, ze po raz kolejny zostanę wysłuchany.

Kl. Paweł Pełka, salezjanin