Ciepło, cieplej, najcieplej

ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 20/2019

publikacja 16.05.2019 00:00

O tym, że miłość nie jest powiewem namiętności, ale ciężką pracą, napisano całe traktaty. Mało kto je rozumie. Tego problemu na pewno nie będzie miał czytelnik najnowszego wywiadu rzeki Barbary Gruszki--Zych „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”.

Barbara Gruszka-Zych
Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem
Działania Wizualne
Czeladź 2019
ss. 308 Barbara Gruszka-Zych Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem Działania Wizualne Czeladź 2019 ss. 308

Pamiętacie zabawę w „ciepło–zimno”? Reguły były bardzo proste, bo kiedy dziecięcej wyobraźni nie ograniczały piksele i rozdzielczość ekranu smartfona, wszystko było o wiele prostsze. Jeden z uczestników najpierw coś chował, a drugi tego szukał. Podpowiedź, gdzie może to coś odnaleźć, otrzymywał w formie: „ciepło, cieplej... zimno, zimniej...”. Pewnie nikt się już dzisiaj w ten sposób nie bawi. Nikt, poza Barbarą Gruszką-Zych, która w swojej ostatniej książce szepcze czytelnikowi do ucha, gdzie może odnaleźć ukrytych Zanussich. I robi to w taki sposób, że nawet nie wiesz, jak bardzo jesteś uczestnikiem tej zabawy, jak bardzo zależy ci na tym, żeby zobaczyć ich jeszcze więcej. Ba – robi to w taki sposób, że sam Krzysztof Zanussi napisał do niej: „Pani Basiu, po lekturze Pani książki o nas spodobaliśmy się sobie (czy to dobrze?)”. W ogóle mnie to nie dziwi. Po przeczytaniu tej książki Krzysztof Zanussi i jego żona Elżbieta Grocholska-Zanussi mogą się spodobać. Nie powiem, mogą w sobie rozkochać. Razem wzięci.

Pocztówkowy szał

Każdy z dwudziestu ośmiu rozdziałów rozpoczyna się od pocztówki. Bo te Krzysztof Zanussi uwielbia rozsyłać tak bardzo, że stały się rodzajem pamiętnika czy może kroniki. Robi to co prawda nie z powinności kronikarskiej, a raczej z miłości: „Jeżdżę i tęsknię. Podczas podróży wspaniale się tęskni. (...) Wysyłam je, żeby mniej tęsknić”. I jak to u profesora Zanussiego zazwyczaj bywa (w filmach, jak się okazało – w rozmowach również), od pokazania prostego faktu, zwyczajnej czynności, przechodzi płynnie do refleksji ponadczasowej, śmiało można powiedzieć... metafizycznej: „Czas gdzieś ucieka... Bardziej niż krajobrazów żal mi ludzi, których spotykam, ale ich mijam, mimo że chciałbym z nimi porozmawiać, zaprzyjaźnić się. Moja mama pilnowała, żeby jedzenie się nie marnowało, i zwracała mi uwagę, żebym nic nie zostawiał na talerzu. Tak samo jest z marnowaniem darów Bożych – tych widoków, których nie zauważę, ludzi, z którymi nie dam rady porozmawiać...”.

Ciepło, cieplej, najcieplej

Dostępne jest 30% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.